
"Tylko polegli mogą zobaczyć koniec wojny - ja zobaczyłem ale nie wiem czy potrafię jeszcze żyć.."
Kiedy przeczytałam opis tego filmu, miałam skojarzenia z "Lecą żurawie". Nic bardziej mylnego. Chociaż jest tu miłosny trójkąt i motyw męża, który jedzie na wojnę i zostaje uznany za zmarłego, a żona zbliża się do jego brata, jednak w tym filmie chodzi o zupełnie coś innego. Jak dla mnie to kameralny obraz antywojenny, a także opowieść o tym, jak bardzo można się pomylić w ocenie jakiegoś człowieka i o tym, że zarówno dobro, jak i zło tkwi w każdym z nas.
Jest dwóch braci, ten który jest dobrym synem, bo spełnia oczekiwania rodziców. Ma żonę i dwie małe córeczki, które bardzo kocha. Jest też dobrym żołnierzem. Drugi jest czarną owcą w rodzinie, ma skłonności do alkoholu, a po napadzie na bank trafia do więzienia.

Kiedy Sam ma wyjechać na kolejną misję do Afganistanu, z więzienia wychodzi Tommy - nie jest miło witany przez ojca, który stawia mu jako wzór do naśladowania młodszego brata, także żona brata nie darzy go sympatią.
Wkrótce Sam wyjeżdża, a po jakimś czasie zostaje uznany za zmarłego, gdyż jego helikopter rozbił się w górach. Odbywa się symboliczny pogrzeb, Sam zostaje nazwany bohaterem wojennym. Grace jest załamana śmiercią męża, nie może pogodzić się z tym, co się stało. To wspólne nieszczęście zbliża do siebie ją i Tommy`ego. On za namową ojca postanawia jej pomóc i wraz z kolegami remontuje jej kuchnię, by poczuła się choć trochę lepiej. Zaczyna też spędzać więcej czasu z dziećmi i z samą Grace. Dziewczynki szybko przekonują się do niego.
Jednak Sam nie zginął w Afganistanie, został wraz z kolegą z oddziału jedynie uwięziony przez Talibów i przez kilka miesięcy przebywał w zamknięciu. Po uwolnieniu przez wojsko, wraca do domu, jednak jako zupełnie inny człowiek. Wyczuwa to żona, wyczuwają też dzieci, które nie lubią już tego nowego ojca, w zamian wolą wujka Tommy`ego.

Sam podejrzewa żonę o zdradę, ma niemal obsesję na tym punkcie. Nie chce rozmawiać o tym, co się stało w Afganistanie, a co pozostawiło w jego psychice głęboki ślad. Czy może się uwolnić od wspomnień? Czy może zapomnieć o tym co zrobił? Czy może być takim człowiekiem, jakim był wcześniej? Czy odzyska miłość żony i dzieci? Czy można wrócić do takiego życia jak przed tą wojną?
W zasadzie to bardzo dobrze pomyślany film antywojenny i może powinni go obejrzeć wszyscy, którzy wyjeżdżają jako ochotnicy na misje wojenne. Myślę, że tak jak stało się to po wojnie wietnamskiej, tak samo po Iraku i po Afganistanie, Amerykanie mają duży problem społeczny z żołnierzami, który po powrocie z misji nie mogą się odnaleźć w normalnym życiu, a w dodatku mogą być zagrożeniem dla swoich najbliższych.

Dlatego, jak sądzę, ten film chociaż pokazuje zagrożenia, i dobrze że to robi, nie maluje jednak obrazu tragicznego. Ostatnia scena jest otwarta, pozostawia pole do interpretacji i do wyobraźni, nie mówi o tym, jak potoczyło się życie tych ludzi. Cieszę się, że nie było tutaj tak amerykańskiego hurraoptymizmu.
Mądry film.
Tak, film dobry chociaż trochę się zawiodłam na grze Portman. Wygląda jak zwykle dobrze ale czegoś zabrakło... Gosiu, jeśli nie widziałaś wersji duńskiej z 2004 roku to polecam.
OdpowiedzUsuńdziękuję za kolejny dobry film, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlicja