Przejdź do głównej zawartości

Szary proch

"Szary proch" to powieść Marii Rodziewiczówny z 1889 roku, opublikowana po raz pierwszy we Lwowie w "Dzienniku Polskim" pod pseudonimem Zmogas.
Pod pewnym względem powtarza schemat fabularny "Między ustami a brzegiem pucharu", tyle że akcja dzieje się na litewskiej wsi. Wawrzyniec, który opuścił przed laty rodzinną wieś, pracował ciężko na morzu "u Niemców". Jest zdecydowany zostać już na zawsze z dala od rodzinnej wsi, swoją pracą zyskał szacunek, a także być może rękę córki swego pracodawcy, Niemkini Grety. Jednak zanim ostatecznie osiądzie nad morzem, postanawia odwiedzić rodzinną wieś, by
się pożegnać, a może trochę pochwalić tym, co osiągnął?
"W jakimś zakątku pamięci został ten wyraz - ostatni, jaki za nim pogonił od gromadki swoich, co go odprowadzili za wieś, na rozdroże ku Niemnowi, lat temu dwanaście. A przez te lata już nigdy tej mowy nie posłyszał. Po niemiecku mówił i myślał, po niemiecku śpiewał i klął, po niemiecku pacierz odmawiał i grzechy wyznawał na spowiedzi. [...] myśl jego w labir
ynt dziecinnych wspomnień zstępując, rozgrzebywała rumowiska pamiątek, dziwiła się wybladłym obrazom, echom jakichś pieśni, odnajdywała twarze, uśmiechy, dźwięki dawno przebrzmiałe. [...] Do swoich... Choć na godzinę, na chwilę marną! Do ojców! Tyle lat przeszło, aż zapomniał. Do swoich!
Na początku chełpi się pozycją wśród obcych i zamożną narzeczoną, wzbudzając podziw wsi. Ojciec jest rozczarowany, że syn, który wrócił taki dojrzały i dorodny, nie chce zostać na ziemi ojców. Jednak stary, zasięgnąwszy rady księdza, inaczej postanawia z nim postępować i przywiązać go do tego miejsca, którego chciał syn się wyrzec...

"Przyjechał [...] już nie blady, nie chudy, nie oddarty. Pańskie, czarne szatki na nim i złote pierścienie, a sam jak dąb rozrosły, piękny, zdrów, żem z początku odpatrzeć się nie mógł i nacieszyć. Ale krótka była uciecha. Zaraz mnie żal zdjął, jak naszą mowę kaleczył, jak on pieśni i obyczaje zapomniał, jak na matczyną mogiłę pójść nie pomyślał, tylko wciąż o swej chwale i cudzym świecie rozpowiadał. I tak moja radość przeszła w troskę, we wstyd, w udręczenie.[...] Na pracę naszą patrzy jakby z drwinami i wieś buntuje Ameryką, a wszystko mu niedobre, niesmaczne, nudne. [...] Przysłali wreszcie Niemce mego syna na pokaz, że z niego dusze uczciwą wyjęli, a włożyli szachrajstwo albo i zgoła nic".
We wsi mieszka także Rozalka, którą od początku Wawrzyniec zraża swym postępowaniem, także wobec niej i decyzją o opuszczeniu rodzinnej wsi, wydaje się jej lekkoduchem, czym przypomina nieco Wentzla z "Między ustami...".
"Skłonił się przed Rozalką. Nikt ich nie zapoznawał, ale to nie przeszkadzało zatańczyć. Dziewczyna, pomimo tańca zawsze blada i poważna, skinęła głową i podała mu rękę. Istotnie toczoną miała kibić, a głowę niosła dumnie jak królowa. [...] miała we wsi opinię niesł
ychanie skromnej i nieprzystępnej.
- Składnie tańcujesz - pochwalił ją Wawer [...] - Znać, żeś w mieście była.
- Nie tańcowałam w mieście, ale służyłam. - odparła [...]
- A takaś ładna. Pewnie się twój pan w tobie kochał...
Dziewczyna szarpnęła się mocno, wyrwała mu się i rzuciwszy go w środku tańczących wróciła na swe poprzednie miejsce".

Rozalka jest pracowita, rozsądna, a ponadto zaangażowana społecznie, gdyż we wsi jest grupka osób, które kolportują nielegalną prasę i broszurki, co może zakończyć się aresztowaniem przez władze carskie. Ten wątek jest zresztą opisany dość enigmatycznie, ale i tak Rodziewicz
ówna opublikować musiała swoją powieść pod pseudonimem, w obawie przed represjami.
Wawrzyniec przybywa do wsi w ważnym momencie i wprowadza ze sobą nowe zwyczaje, nieco sprzeczne ze starymi zasadami, ot choćby to, że nie czeka z założonymi rękami (bo widać już tak musi być, boć to piorun niebieski), kiedy piorun trafia w zagrodę, ale rzuca się by pożar gasić i wieś od spalenia ocalić. Czy Wawrzyniec wyrzeknie się swej ojczystej ziemi, wróci do Szczecina i przystąpi do spółki z Niemcem, czy zostanie pracować na własnej ziemi pracować wraz ze swoim litewskim ludem i dla niego? Czy poruszy się jego serce i ta ziemia stanie się mu droga? Czy inaczej spojrzy na niego Rozalka?

Muszę jeszcze zacytować fragment niczym z "Nad Niemnem":
"Nadeszły żniwa. Na dworski łan wyległy pewnego dnia całe Karewiszki, bo dzień to był taki, że zabobon zabraniał u siebie robić, a z wieczora, w wigilię, pan sam wieś przeszedł prosząc o pomoc. Stawili się bez mała wszyscy, od najbogatszych do najbiedniejszych, od starych do młodych. U Didelisów Jan tylko sam został z dziećmi. Synowie z żonami do świtu jeszcze poszli, po drodze zabierając sąsiadów i krewnych. Był to jakby fest to żniwo we dworze. Mężczyźni wdziali śnieżne koszule, najjaskrawsze spódnice dziewczęta i jak na tańce
powpinały rutę w warkocze. Było jakby święto, bo nawet Krzysztof Jodas się zjawił z kosą, a Rozalka warsztat opuściła.
Ustawili się kosiarze, jak żurawie długim kluczem; ciągnęły się za nimi kobiety, garście złotych kłosów zbierając, snopy wiążąc, a w końcu starzy i wyrostki gromady składali kopki wzdłuż ogołoconych zagonów. Od pola tego szmer szedł jak od roju szarańczy. Chrzęst zboża, kos brzęczenie, szumy kłosów setnych. Czasem kosy stawały, do słońca błyszcząc, nier
uchome, a ogarniał wszelkie odgłosy śpiew chóralny, któremu wnet kobiety podpowiadały drugą zwrotkę, a starzy czasem wtórzyli. Jakby motyle to pole obsiadły, tak się mieniło całe, tak ruszało się jak żywe.

Prócz tych głównych postaci, są jak to u Rodziewiczówny, postaci drugoplanowe, które wyrastają na postaci jak z baśni - kaleka o szlachetnym sercu Rufin, stary Szwedas, czy wreszcie ten zły - brat Rozalki, Krystof. Warto też wspomnieć o dzielnym Marcinku, najmłodszym braciszku Wawrzyńca. A sam Wawrzyniec jest niczym bohater przypowieści o synu marnotrawnym. Nie mogę też nie wspomnieć opowiadanej przez Bakutisa baśni o królewnie, która w złotym pałacu pod studnią mieszka i na śmiałka czeka.
Powieść mi się podobała i, co rzadko mi się zdarza, nawet ją w pracy podczytywałam.

Prezentowane zdjęcia okładek powieści pochodzą z edycji Wydawnictwa Literackiego w Krakowie
Z "Pism" Marii Rodziewiczówny, pod redakcją Anny Martuszewskiej. Powieści w tym wydaniu opatrzone są słowniczkiem i notą wydawcy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

When call the heart...

Zanim opowiem o serialu "When call the heart", powstałym na motywach książki o tym samym tytule, kilka słów wstępu. Pisarka Janette Oke to córka pionierów, urodzona w kanadyjskim stanie Alberta w 1935 roku. Jest autorką ponad 70 powieści, z których 32 zostało przetłumaczonych na 14 języków. Jest laureatką nagród Stowarzyszenia Wydawców Chrześcijańskich za znaczący wkład w literaturę. Ma fanów na całym świecie. O tej kanadyjskiej pisarce dowiedziałam się kilka lat temu po obejrzeniu filmu "Miłość przychodzi powoli" (Love come softly). Jego fabuła jest prosta: młode małżeństwo: Marty i Aaron Claridge'owie wyruszają na Zachód w poszukiwaniu miejsca na dom i na założenie rodziny. Niestety Aaron ginie. Jako że zima jest coraz bliżej, Marty nie ma możliwości powrotu na Wschód. Samotny wdowiec - Clark Davis, wychowujący około dziewięcioletnią córkę Missie, proponuje, by Marty wyszła za niego za mąż i przeczekała w ten sposób do wiosny. W zamian za opiekę nad domem i...

O ekranizacjach "Jane Eyre" ze szczególnym wskazaniem na jedną

Powstało wiele ekranizacji powieści Charlotte Bronte "Jane Eyre". Ja sama znam ich osiem. Wersje pełnometrażowe to: z 1943 r. z Orsonem Wellesem, z 1970 r. z Georgem C. Scottem i Susannah York, z 1996 r. w reż. Franco Zefirelli`ego z Williamem Hurtem i Charlotte Gainsburg, z 1997 r. z Ciaranem Hindsem i Samanthą Morton oraz najnowszą z 2011 r. z Michaelem Fassbenderem i Mią Wasikowską (pisałam już o niej na tym blogu). Znam też ekranizacje tej powieści, które powstały w postaci miniseriali: z 1983 r. z Timothy Daltonem i Zelah Clark, z 2006 r. z Toby Stephensem i Ruth Wilson, a wreszcie wersję czeską pt. "Jana Eyrova" z 1972 roku. Mam więc, jak widać, niejakie porównanie. Nie wszystkie oglądałam ostatnio, ale w ciągu ostatnich kilku dni przypomniałam sobie cztery. W wersji z 1970 roku z Georgem C. Scottem i Susannah York bardzo podobał mi się główny motyw muzyczny - utwór, który trudno zapomnieć - temat miłosny. Film trwa półtorej godziny. Zaczyna się z chwil...

Tajemnica Abigel

Ten film pamiętam do dziś. Było to w latach 80., kiedy prawdopodobnie dwukrotnie pokazywano w naszej telewizji ten 4-odcinkowy węgierski serial. Serial opowiada o węgierskiej nastolatce, którą w czasie II WŚ ojciec musiał dla bezpieczeństwa umieścić w surowej szkole religijnej na prowincji. Gina początkowo buntuje się przeciwko szkolnym rygorom i czuje się wyobcowana wśród innych uczennic, próbuje uciekać; ostatecznie pojmuje powagę sytuacji. Jej powiernikiem staje się stojąca w ogrodzie statua postaci zwanej Abigél, która według miejscowej tradycji pomaga osobom pozostawiającym w trzymanym przez posąg naczyniu ukryte karteczki z życzeniami. Czy to tylko szkolna, dziecięca legenda, czy też ktoś naprawdę odbiera pozostawiane u Abigél wiadomości? Akcja dzieje się w czasie II wojny światowej na pensji dla dziewcząt, prowadzonej przez surowego dyrektora i siostry diakonisy. Przywieziona tu przez swego ojca, generała, i pozostawiona na czas bliżej nieokreślony, Georgina Vitay źle się czuj...