Kwinkunks (łac. quincunx – quinque + uncia, "pięć dwunastych") - pięcioelementowy wzór geometryczny, spotykany m.in. na kartach do gry, kościach do gry i kostkach domino, składający się z czterech elementów w czterech rogach czworokąta i jednego pośrodku pomiędzy nimi.
I na takiej właśnie figurze oparta jest książka Charlesa Pallisera "Kwinkunks. Spuścizna Johna Huffama".
Notka od wydawcy: John Huffam musiał się wiele nauczyć, nim osiągnął wiek dojrzały - dowiedział się, dlaczego ludzie pracują ciężko w nieludzkich warunkach, dlaczego biedota przeszukuje śmierdzące zgnilizną śmiecie w poszukiwaniu pożywienia oraz dlaczego zarówno szaleńcy, jak i ludzie przy zdrowych zmysłach głodują w zakładach dla umysłowo chorych. Nie pojmował jednak, dlaczego jakieś nie nazwane, nie znane niebezpieczeństwo kładło się cieniem na jego całe dzieciństwo, nękało matkę - a teraz zagraża jego życiu. Odpowiedź znajduje się w dokumencie sporządzonym pół wieku wcześniej, który był wynikiem skąpstwa i nienawiści, stał się przyczyną morderstwa i szaleństwa oraz wpłynął na życie pięciu rodzin. Ukształtował również życie Johna, albowiem jego losy były ściśle związane i rozgrywały się wokół tajemniczego symbolu pięciu - Kwinkunksa.
Sam autor napisał o swoim dziele, że jest to rekontrukcja powieści wiktoriańskiej. I faktycznie jest w niej zestaw chwytów i wątków wykorzystywanych w angielskiej prozie XIX wieku, zwłaszcza u takich pisarzy jak: Charles Dickens, Thomas Hardy, Wilkie Collins. Mamy więc rodzinną tajemnicę, zagubiony testament i kodycyl, przeciągający się przez lata proces sądowy o spadek (zupełnie jak w "Samotni"), jest też przekrój przez różne warstwy społeczne, od rzezimieszków, miejską i wiejską biedotę aż po adwokatów, ludzi zamożnych. Są także ludzie, ktorzy żyją z rzeki, a raczej z kanałów (jak w "Naszym wspólnym przyjacielu"). Jest też krytykowany przez Dickensa Sąd Kanclerski, który był przyczyną nadziei i upadku tych, którzy wierzyli w sprawiedliwość.
Bohater książki - John Huffam próbuje odkryć prawdę o przeszłości, swoim pochodzeniu, rozwikłać rodzinne tajemnice, znaleźć zagubiony kodycyl. Na oczach czytelnika z małego chłopca staje się dorosłym mężczyzną. Mnożą się nieszczęścia spadające na niego i jego matkę, otaczają ich ludzie, którym ufać nie można, wreszcie ociera się o przestępczość, a wszystko to w drodze ku prawu i sprawiedliwości. Wydaje się, że powoli z tej starannie zaplanowanej, ale mocno powikłanej fabuły pełnej pułapek, zmyłek i zakrętów, wyłania się wyjaśnienie wydarzeń z przeszłości oraz tego co dzieje się w chwili obecnej, jednak ostatnie zdanie powieści i niektóre zdania, które pojawiają się wcześniej, świadczą o tym, że trudno powiedzieć, że bohaterowi naprawdę udało się odkryć całą prawdę, tym bardziej że jego matka postanowiła zataić przed nim istotny fragment tej skomplikowanej łamigłówki. Powieść jest skontruowana precyzyjnie, jej tworzenie trwało 12 lat. Składa się z pięciu tomów, a każdy tom z pięciu ksiąg. Tekstowi towarzyszą plany Londynu, fragmenty drzewa genealogicznego, a także specjalnie zaprojektowane tarcze herbowe rodów.
"Kwinkunks" to czytadło na wiele godzin, gdyż objętość tej książki jako dzieła jednotomowego jest ogromna (ma 1116 stron!). Mnie jako miłośnika literatury angielskiej XIX wieku, w tym Dickensa, ta powieść bardzo się podobała, co nie znaczy, że nie drażniło mnie nagromadzenie ciosów, które spadają na Johna i jego matkę. Można się także chwilami pogubić w zawiłościach spadkowo-prawnych i powiązaniach między poszczególnymi bohaterami, które zresztą autor celowo starał się ukryć przed czytelnikiem. Być może, żeby zrozumieć dużo więcej, trzeba ponownie przeczytać tę książkę? ;)