czwartek, 25 grudnia 2008

Księżna (The Duchess)

Księżna Georgiana Cavendish wiodła ekstrawaganckie, pełne politycznych i miłosnych intryg życie. Już jako szesnastolatka wyróżniała się wśród innych arystokratek urodą i wdziękiem, wzbudzając tym samym zachwyt wszystkich mężczyzn. Udało się jej zwrócić uwagę samego księcia Devonshire. Perspektywa małżeństwa z tak wysoko postawionym człowiekiem i możliwość awansu społecznego, sprawiły że Georgiana odrzuciła zakochanego w niej Charlesa Grey'a. Jednak wbrew jej wyobrażeniu życie u boku Księcia nie przypominało bajki, a młoda Księżna szybko poznała gorzki smak życia na dworze. To historia niezwykłej kobiety, która była uwielbiana i znana z tego, że chciała być wierna swojej namiętności, historia kobiety, która musiała zapłacić za to wysoką cenę.

Georgiana Cavendish z domu Spencer, księżna Devonshire stała się bohaterką książki Amandy Foreman, opartej na jej pracy doktorskiej: "The political life of Georgiana, Duchess of Devonshire, 1757-1806". Na podstawie tej właśnie publikacji Jeffrey Hatcher i Anders Thomas Jensen napisali scenariusz filmu, wyreżyserowanego przez Saula Dibba: "The Duchess" (Księżna). Film opowiada nie tylko o życiu i małżeństwie Georgiany, ale mówi dużo o ówczesnej moralności, w której więcej wolno było mężczyznom niż kobietom.
Świetne kreacje stworzyli w filmie: Keira Knightley (Georgiana Cavendish) , której pod względem aktorskim nie mam tu nic do zarzucenia (to chyba najlepsza jej rola) oraz, jak zawsze świetny, Ralph Fiennes (używa niewiele środków aktorskich, a tworzy wspaniałą artystyczną kreację) - w roli księcia Williama Devonshire, jej męża. Dodatkowo w roli Lady Spencer, matki Georgiany wystąpiła Charlotte Rampling.
Film mimo pięknych zdjęć, w tym kręconych w plenerach i wspaniałych wnętrzach, jest tak naprawdę kameralnym, niemal teatralnym dramatem, w którym rozgrywają się ludzkie losy. Młodziutka (miała wtedy 17 lat) Georgiana jest zachwycona propozycją małżeńską bogatego i wpływowego księcia Devonshire, jednak małżeństwo okazuje się chłodne. Nie ma żadnego porozumienia między książęcą parą, żyją jak dwoje prawie obcych sobie osób, prawie wcale ze sobą nie rozmawiają, kontakty ograniczają się do wymiany zdawkowych słów przy stole i do obowiązków małżeńskich, księciu wydaje się zależeć jedynie na męskim potomku. W dodatku miewa kochanki, w tym jedną, która zostaje z nim na lata... Księżna jest zmuszona akceptować tę sytuację, tym bardziej, że rodzi dziewczynki, a więc nie wypełnia rodowych zobowiązań. W swoim nieszczęśliwym małżeństwie znajduje jednak jakieś radości, m.in. we wspieraniu polityków z partii wigów, co przynosi jej ogromną popularność. W czasie jednego z przyjęć spotyka zakochanego w niej od lat młodego i obiecującego polityka - Charlesa Greysa...
Nie będę opowiadać dalej, żeby nie zepsuć oglądania, mogę tylko powiedzieć, że film mimo pozornego chłodu, porusza i skłania do przemyśleń, nie jest banalną historią miłosną (zresztą akcent realizatorów wcale nie jest na nią postawiony), lecz smutnym dramatem. Cała czwórka, uwikłanych w tę historię, bohaterów, jest w jakiś sposób nieszczęśliwa, nawet książę, który wydaje się okrutny i samolubny, w rzeczywistości jest więźniem swojej pozycji i obowiązków. Tyle, że on jako mężczyzna może pozwolić sobie na więcej, bo więcej mu uchodzi. Księżna musi myśleć o dzieciach, których nie chce stracić.
Kilka scen jest poruszających, mimo niewielu wypowiadanych w nich słów, w tym ta pod koniec, gdy książę prosi Georgianę, by towarzyszyła mu na przyjęciu, a ona po tych wszystkich przeżyciach, decyzjach, szantażu, ultimatum, kładzie mu dłoń na ręce - oboje są więźniami swego tytułu i swego życia, żadne z nich w rzeczywistości nie decyduje o sobie. Oczywiście narzucają się pewne analogie z dziejami księżnej Diany Spencer i jej życia z księciem Karolem (z pewnością te analogie były świadome), ale mi one nie przeszkadzały, gdyż podobne historie z pewnością w tamtych czasach, jak i później, zdarzały się często.
Film bardzo polecam. Świetne aktorstwo, świetne kostiumy i zdjęcia, świetna muzyka. Dawno nie oglądałam tak dobrego kostiumowca.
Zwiastun

sobota, 13 grudnia 2008

Wesołych Świąt

Mój ulubiony bożonarodzeniowy wiersz:

Wigilia

Śniegowe płatki wirują za szybą,
Kto się w nie wpatrzy, ten zobaczyć zdoła,
Jak śnieg się staje drzewem albo rybą,
Twarzą kobiety lub skrzydłem anioła.

Dziś w ciszy świerków rybia cisza będzie,
Ryba zaś ćwierknie, miauknie lub zaszczeka,
Wilk zaskowycze do wtóru kolędzie
I skowyt zabrzmi jak lament człowieka.

A my siądziemy do śnieżystych stołów
I porzucimy słowa nasze wilcze,
Będziemy mówić językiem aniołów
Albo milczeniem archaniołów milczeć.


[Leszek Engelking]


I powtórzę za bohaterem serialu "Grey`s Anatomy": "W święta chcemy być z tymi, których kochamy".
Jest taka kolęda unitariańska "It Came Upon a Midnight Clear" napisana w 1849 roku przez Edmunda Hamiltona. Muzykę do niej zainspirowaną słowami tej kolędy skomponował Richard Storrs Willis dziesięć lat później. Bardzo podoba mi się wersja wykonywana przez Sixpense None The Richer, ze ścieżki dźwiękowej do serialu "Grey`s Anatomy":
http://www.youtube.com/watch?v=G9xQAn1cHwk


It came upon the midnight clear, that glorious song of old
From angels bending near the earth to touch their harps of gold
Peace on the earth, goodwill to men, from heaven's all gracious king
The world in solemn stillness lay to hear the angels sing

Still through the cloven skies they come with peaceful wings unfurl
And still their heavenly music floats, O'er all the weary world.
Above its sad and lowly plains they bend on hovering wing
And ever o'er its Babel sounds the blessed angels sing

O ye, beneath life's crushing load, whose forms are bending low
Who toil along the climbing way with painful steps and slow
Look now for glad and golden hours come swiftly on the wing
O rest beside the weary road and hear the angels sing

For lo the days are hastening on, by prophets seen of old
When with the ever circling years shall come the time foretold
When the new heaven and earth shall own the prince of peace their King
And the whole world send back the song which now the angels sing