To była fascynująca lektura. Szczególnie dla mnie, osoby, która wiele omawianych w tej książce wydarzeń pamięta. A jednak z ogromnym zainteresowaniem dowiadywałam się czegoś więcej o kulisach polityki tamtych czasów, głównie lat 70., 80. i 90., a także czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Widać w niej wyraźnie, jak ważną rolę odegrał on w Gdańsku w czasach budowy Solidarności, bo to tam rodził się przecież ten związek (był przez jakiś czas przewodniczącym tego związku). W tym czasie jego brat Jarosław działał w Warszawie w Komitecie Obrony Robotników.
I tej Solidarności Lech Kaczyński był wierny do końca, czego znamiennym symbolem jest uhonorowanie Orderem Orła Białego Anny Walentynowicz, kobiety, w obronie której rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku, a która była w skandaliczny sposób przez lata represjonowana i odsuwana na margines polityki jako osoba niewygodna dla pewnych środowisk, które przejęły władzę.
Książka Semki mówi też o formowaniu polskiej centroprawicy, o niełatwych decyzjach i wyborach. Mówi o roli, jaką bracia odegrali przy Lechu Wałęsie i co ich z nim ostatecznie poróżniło. Mówi o wielkiej polityce w trudnych czasach. Przy czym cytuje często słowa z Olivera Twista "We want more", gdyż Jarosław i Lech Kaczyńscy nie zadowalali się połowicznym sukcesem, nie byli minimalistami, oni chcieli więcej - demokracji, pluralizmu, przyspieszenia. I tymi żądaniami narażali się ówczesnym liderom.
I tym samym "We want more" było marzenie o budowie IV RP, państwa, które miało zastąpić skorumpowaną III RP, zbudowaną na porozumieniu solidarnościowej opozycji z częścią ówczesnego establishmentu, które to porozumienie, jak się później okazało, część tamtej opozycji wykorzystała do stworzenia własnych mediów, zdobycia władzy i politycznej eliminacji przeciwników z własnego obozu.
Książka, o czym mówi tytuł, jest opowieścią, napisaną sprawnie i gawędziarsko. Przy tym nie ma charakteru apologetycznego, Piotr Semka pisze także o słabościach swojego bohatera i jego środowiska. I straconych szansach.
Pokazuje człowieka, który ze swoim patriotycznym przekazem nie mógł się przebić do świadomości swoich rodaków. Lech Kaczyński atakowany przez przeciwników i nieżyczliwe media starał się jednak wypełnić swoją misję. To opowieść o człowieku, który czegoś chciał dla Polski i poważnie podchodził do polityki. Który postawił na politykę historyczną (czego dobitnym symbolem jest powstałe dzięki niemu Muzeum Powstania Warszawskiego), a jednocześnie dbał o ważne miejsce Polski w świecie. Który nie wahał się pospieszyć na pomoc Gruzji w momencie przełomowym, gdy trzeba było bronić jej niepodległości.
Łza się w oku kręci, gdy przypominają się te wszystkie obelgi, których mu nie szczędzono, te socjotechniczne sztuczki, które stosowali jego krytycy, a także spece od wizerunku pracujący dla przeciwnego obozu politycznego. Wiedzieli jak uderzyć, by skutecznie osiągnąć swój cel. Przykre, że polityka jest dziś do tego sprowadzana. Że nie rozmawia się o meritum sprawy, o ważnych zagadnieniach państwowych, tylko przywiązuje się wagę do rzeczy nieistotnych.
Smutne jest pytanie, dlaczego Polacy dali się zwieść medialnym guru, którzy wyśmiewali się z prezydenta dlatego, że jest niski, niewyraźnie mówi, czy jest staroświecki, a nie widzieli spoza tej szyderczej otoczki tego, co było stokroć ważniejsze. Że temu człowiekowi chodziło o coś naprawdę ważnego, czego nie da się rozpatrywać w kategorii grilla czy "Tańca z gwiazdami".
1 komentarz:
Naprawdę fajna, ciepła i mądra recenzja. Zachęciłaś mnie do przeczytania książki o czowieku, którego bardzo ceniłem zarówno "przed" jak i "po". Dzięki :)
Pozdrawiam
www.szeptak.blogspot.com
Prześlij komentarz