środa, 31 maja 2017

Eliza Orzeszkowa: Pamiętnik Wacławy

Bohaterka jest panną z dobrego domu, ale zarazem owocem mezaliansu. Matka – wielka dama wyszła za mąż za profesora Politechniki, naukowca, pozytywistę, któremu próżniacze życie arystokracji wydaje się wstrętne. Oboje rodzice ogromnie kochają córkę, ale każde z nich inaczej widzi jej drogę do szczęścia. Od lat żyją w separacji, ale zgodnie z wcześniejszą umową córka po ukończeniu pensji ma najpierw spędzić rok u matki, a potem rok u ojca.

"Pamiętnik Wacławy ze wspomnień młodej panny ułożony" powstał w 1871 roku, a więc w chwili rozkwitu powieści tendencyjnej. Powieść tendencyjna miała pełnić funkcje wychowawcze, dostarczając czytelnikom słusznych i właściwych, w przekonaniu autora, wzorców postaw i zachowań.
Obraz rysowany w tej powieści jest tendencyjny, moralizatorstwo drażni, ale jednocześnie są tu znakomicie zarysowane postaci takie, jak Rozalia. Jej wątek pełen namiętnej pasji mógłby odnosić się do zdania reklamującego tę książkę jako "powieści dla miłośników literatury w stylu Charlotte Brontë!". Jednak główna bohaterka Wacława na postać z Bronte nie bardzo się nadaje. Może w większym stopniu, jak to ktoś zauważył, na bohaterkę prozy Elizabeth Gaskell. Są i inne interesujące postaci w tej powieści, niektóre o silnej osobowości, tak jak babka Hortensja, inne o słabej, jak babka Ludgarda czy matka głównej bohaterki.

"Pamiętnik Wacławy" to typowy bildungsroman (powieść o kształtowaniu się). Nierówna to książka, obok długich i chwilami może nieco nużących rozdziałów, które mają oddać upływający czas i pokazać dojrzewanie głównej bohaterki, są fragmenty i sceny świetne, które podnoszą emocję do wysokiego C i zapierają oddech. Jest na ponad 700 stron kilka-kilkanaście takich dramatycznych momentów.

Odnosząc się do wspomnianego w streszczeniu podziału na świat ojca i świat matki, warto zauważyć, że mimo że narratorka uznaje ten pierwszy za lepszy, to w samej powieści jest on potraktowany marginalnie. Nie poznajemy go z bliska, a znamy tylko ze skrótowej relacji Wacławy, sprowadzonej raczej do skutków (przebywania z ojcem i w jego świecie), a nie do samego procesu. Świat matki za to jest oddany drobiazgowo, z całym korowodem różnych postaci, które bohaterka poznaje i z którymi przebywa, ze stopniowo zdobywanym przez Wacławę doświadczeniem, z przeżyciami, nadziejami, porażkami i rozczarowaniami.

Akcja przenosi się z posiadłości ziemskiej do miasta (przypuszczalnie chodzi o Wilno), poznajemy środowisko ludzi zamożnych, w którym liczą się: pozycja, majątek, konwenanse, a szczęście odgrywa drugorzędną rolę. Panny na wydaniu praktycznie nie decydują same o wyborze przyszłego małżonka, pozostawienie Wacławie przez matkę wolnej ręki w tej kwestii jest uznawane przez towarzystwo za dziwactwo, a przecież taka postawa wynika z miłości do córki. Trochę drażniła mnie sztuczność imion męskich bohaterów: Ludomir, Agenor. Być może był to celowy zabieg, gdyż ci pozytywniejsi bohaterowie mieli swojskie imiona: Franciszek, Władysław, Witold. Niestety, ten ostatni, bardzo obiecujący, przewija się migawkowo w tej powieści, a nawet wtedy, gdy mamy prawo uznać, że wreszcie poznamy go bliżej, akcja przyspiesza i streszcza się do krótkiej o nim wzmianki, co może budzić spore rozczarowanie. A przecież potencjał był olbrzymi, bo wydawał się od początku intrygującą i interesującą postacią. Nie wiemy tak naprawdę, w jaki sposób zarządzał swoją posiadłością, dostajemy jedynie sielankowy obraz z daleka, Witold nie przemawia swoim głosem, słyszymy jedynie zdawkową relację narratorki.

To nie postaci pozytywne są w tej powieści opisywane ze szczegółami. Chodzi głównie o pokazanie pustego świata arystokratycznych elit, w którym uleganie konwenansom, udawanie i teatralna egzaltacja są czymś integralnym i codziennym, a ludzie, którzy cenią pracę i inne wartości - odszczepieńcami, tak jak Witold. Cieplej w powieści od tego świata pustki i obłudy są przedstawiani - słowami głównej bohaterki - ludzie utrzymujący się z pracy rąk własnych, ale z kolei rzadko mówią swoim głosem. Wacława często mówi o słowach ojca, ale właściwie nie są one cytowane, prócz jednego listu.

Mimo tych wszystkich zastrzeżeń "Pamiętnik Wacławy" przeczytałam z zainteresowaniem, ze względu na ciekawe postaci, wątki i sceny, w których przebija talent pisarski Elizy Orzeszkowej.

4 komentarze:

Zarzyczka pisze...

Nie czytałam tej powieści Elizy Orzeszkowej, ale skojarzyła mi się z innym jej dziełem - "Chamem". Tam również był podział na sferę próżniaczą i ludzi utrzymujących się dzięki swej pracy. Czytałaś może?

Beata pisze...

Tak, to głownie o ukazanie świata sfer wyższych chodziło autorce. Jedna z ulubionych moich książek, obok "Nad Niemnem" Orzeszkowej :) Jakoś nie doceniam tej autorki mimo wszystko, a być może to szkoła robiła swoje poprzez lektury...
Pozdrawiam serdecznie

Mery Orzeszko pisze...

Pamiętam, że czytałam tę powieść wbrew założeniom programowym autorki. Właśnie szukałam w niej śladów opisu tego "świata próżniaczego", niczym z "Emmy" Jane Austen. I znalazłam. Ach, te frywolitki, ktorych nie lubiła Wacława. Jakie to urocze!

Gosia pisze...

"Chama" nie czytałam. Muszę nadrobić ten brak.
Pozdrawiam wszystkie czytelniczki bloga. :)