sobota, 15 sierpnia 2009

Intymne życie niegdysiejszej Warszawy

Stanisław Milewski jak mało kto potrafi oczarować czytelnika klimatem przedwojennej Warszawy. Na kartach jego najnowszej książki znajdziemy to wszystko, co umyka twórcom podręczników historii, choć wrośnięte jest w folklor stolicy równie mocno jak kultura i sztuka. Uliczne zabawy i rozrywki, jaskinie hazardu, targowiska, tętniące życiem podwórza – autor wspaniale oddaje mentalność ówczesnych warszawiaków, opisując ich perypetie miłosne, rozrywki, w których znajdowali szczególne upodobanie, oraz bulwersujące ich wydarzenia. Z pasją zagłębia się też w meandry stołecznego półświatka. Publikacja pełna jest anegdot i relacji prasowych, sensacja miesza się tu z romansem i skandalem. Wspaniała lektura nie tylko dla mieszkańców Warszawy.
Zawsze interesowało mnie to, jak żyli nasi przodkowie. Opowieści o dawnych czasach wydają się jakąś bajką czyli czymś nierzeczywistym i niemal mitycznym. Jednak przecież tak się żyło naprawdę, tak się ubierano, tak się bawiono, w ten sposób właśnie spędzano czas. Książki, wspomnienia, rysunki, fotografie pozwalają nam wyobrazić sobie życie w dawnych czasach, tych odległych i tych nam bliższych, sprzed kilkudziesięciu lat.
Stanisław Milewski jest autorem aryciekawej książki "Życie intymne przedwojennej Warszawy", wydanej w bardzo ładnej szacie graficznej - opatrzonej ilustracjami. Kolejne rozdziały zaznajamiają nas z różnymi aspektami życia codziennego Warszawiaków: mowa jest więc o publicznych uroczystościach - theatrum dla gawiedzi (mogła to być koronacja, egzekucja, publiczny pręgierz), cyrku i ogrodach zoologicznych, wszelkich zabawach i rozrywkach, tych ulicznych i tych zamkniętych, redutach i przyjęciach, teatrze i cyrku, koncertach, targowiskach, kawiarniach i restauracjach, a nawet o domach publicznych. Mnie bardzo zainteresowało opisywane przez Milewskiego życie podwórza i pojawiający się na nim domokrążcy - cała galeria typów warszawskich - kataryniarze, muzykanci, gałganiarki, sprzedawcy szczotek, piaskarze (dawniej piaskiem wysypywano kuchenne podłogi), druciarze (naprawiali garnki), szlifierzy ostrzący noże (ci jako nieliczni przetrwali do dziś,) i inni, tzw. "dręczyciele podwórzowi spokojnego lokatora", gdyż zwykle głośno zachwalali swoje usługi. W książce nie mogło zabraknąć wzmianki o stróżach domów, posłańcach, pierwszych strażakach (oraz pożarach i wypadkach), policjantach.
Bardzo interesujący jest rozdział poświęcony miłosnym perypetiom prababek, w tym pierwszym ogłoszeniom matrymonialnym, które pojawiały się w prasie lokalnej w XIX wieku. Autor opowiada także o sprawach wstydliwych - niechcianych dzieciach, podrzutkach, czy złodziejach i oszustach. Wreszcie mówi także wiele o warszawskim półświatku.
Opisując życie codzienne mieszkańców Warszawy, Milewski wykorzystuje artykuły, notki, ogłoszenia pojawiające się w ówczesnej prasie. Niemało przy tym jest cytatów z artykułów XIX-wiecznego kronikarza miasta - Bolesława Prusa.
Książka dla wszystkich, których interesuje życie codzienne naszych przodków, zwłaszcza w XVIII i XIX wieku.

5 komentarzy:

Beata Woźniak pisze...

Zamierzam przeczytać:) Pozdrawiam

Rumburakowa pisze...

WITAJ! Nie wiem czy wiesz ale istnieje taka inicjatywa: http://lekturki.com/2009/07/jest-sprawa/
-chciałam się Ciebie zapytać czy mogłabyś przeczytać zarówno na Zosikowym blogu co Ci adres podałam jak i na "odsyłaczu" na inny blog podanym na tejże stronie, a potem ewentualnie przystąpić do listy dyskusyjnej i współtworzyć pismo! Mogłabyś, ponieważ masz ciekawe spostrzeżenia i dobry styl pisać o książkach, ekranizacjach książek {porównanie film - literatura}, samych filmach czy wybrać inne zagadnienia przez Ciebie przedstawione "zaprojektowane" i realizowanie! Jak by co to mój e-mail niebieski_ptak5@gazeta.pl

Rumburakowa pisze...

jak by co moja stronka to http://rumburakowa.blogspot.com

Gosia pisze...

Dzięki za komentarze :)
Właśnie przeczytałam o tej inicjatywie, ale sama nie wiem... Żeby współtworzyć podobne pismo internetowe, trzeba mieć trochę czasu, a ja mam dwa blogi i udzielam się na dwóch forach internetowych, co pochłania mi czas. W dodatku muszę wreszcie skończyć redakcję tłumaczenia pewnej powieści. Nie wiem czy mam siły na kolejną inicjatywę. Ale za propozycję bardzo dziękuję. Jeśli pisemko ruszy, może uda mi się czasem do niego dołożyć swoją cegiełkę. Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Gdybyś znalazła czas, zawsze można {pewno}przyłączyć się w innych numerach. Bardzo dziękuje za odpis!