sobota, 2 stycznia 2010

Młoda Wiktoria (2009)

Historia młodzieńczych lat królowej Wiktorii, która w wieku 18 lat została głową Wielkiej Brytanii, a czas jej rządów zyskał nazwę Epoki Wiktoriańskiej. Świat wysokich sfer, flirtów towarzyskich oraz historia burzliwego romansu zakończonego legendarnym ślubem z księciem Albertem. Film opowiada o 4 latach życia młodej królowej Wiktorii poczynając od roku 1836.

Czytałam na temat tego filmu kilka surowych recenzji, ale ja dobrze się bawiłam w trakcie seansu. Przede wszystkim to ulubione przeze mnie czasy, a więc początek XIX wieku, a skoro lubię te czasy, chętnie dowiedziałam się czegoś o królowej, która panowała tak długo.

Zdaję sobie sprawę, że małżeństwo w przypadku osoby panującej opiera się głównie na polityce, tymczasem w tym filmie wydaje się, jakby wybór Wiktorii wynikał jedynie z jej własnych uczuć, jakby próbowała w ten sposób uciec przed samotnością. Mało to wiarygodne.

Niemniej film oglądało mi się bardzo dobrze, nie jest to oczywiście pogłębione studium i ktoś raczej dość słusznie porównał film do "Zakochanej Jane".
Jednak autentyczne wnętrza (jak mniemam), kostiumy, zdjęcia stanowią dużą wartość tego filmu.

Trzeba przyznać, że młoda królowa od początku pokazywała swój niezależny charakter (może nawet zbyt współcześnie to wyglądało), choć nie udało jej się uchronić od wpadek, ale wiadomo, że otoczenie królowej będzie chciało uzyskać coś dla siebie. Ciekawe było to, jak politycy próbowali umieścić wśród dam dworu swoje znajome. Tak też widać robi się politykę. Królowej jednak trudno polegać na samej sobie.

Muszę wyróżnić tu Marka Stronga w roli Conroya, bo kiedy się ta postać pojawiała, przykuwała uwagę widza. Choć jakoś nie chce mi się wierzyć, że zachowywałby się tak obcesowo wobec następczyni tronu.

Mnie się podobało. Ot to taki film dla całej rodziny. Chętnie obejrzałabym coś o dalszych losach królowej Wiktorii, ale domyślam się, że mogłoby to być kosztowne....

Acha, muszę wspomnieć jeszcze o ślicznym piesku, który był małą gwiazdką w tym filmie. Szkoda tylko, że pojawiał się tak rzadko ;)

4 komentarze:

Beata Woźniak pisze...

kolejny film jak znalazł dla mnie:) Pozdrawiam w Nowym Roku!

Caitri pisze...

Gosia, podzielam Twoje zdanie. Ja również miło spędziłam czas oglądając "Młodą Wiktorię".

ka-milla pisze...

ja też byłam pod wrażeniem, chociaż to zdanie nie wiele znaczy, bo wobec filmów kostiumowych jestem bezkrytyczna

Gosia pisze...

Ka-milla, dopiero byłam na Twoim blogu i muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do przeczytania książek Elżbiety Tabakowskiej. Pozdrawiam :)