niedziela, 22 marca 2015

Wiktoriański kryminał "Morderstwo w dorożce"

Pewien mężczyzna zostaje znaleziony martwy w dorożce. Głównym podejrzanym staje się jego rywal w walce o serce pewnej damy, jednak wkrótce okazuje się, że prawda jest mniej oczywista i znacznie bardziej złowieszcza.

Nie znałam dotąd angielskiego pisarza Fergusa Hume`a. Jak okazuje się, był dość płodnym twórcą, a jego pierwszą powieścią była właśnie opublikowana w 1886 roku "The Mystery of a Hansom Cab", która okazała się sukcesem. Za nią poszły następne utwory.

Akcja "Morderstwa w dorożce" toczy się w Melbourne. Przypomina on jednak wiktoriański Londyn. Klimaty niczym z "Bleak House" Dickensa. Z jednej strony świat wyższych sfer, gdzie nikomu niczego nie brakuje, z drugiej strony zapuszczamy się w zaułki, gdzie pali się opium, sprzedaje się ciało i umiera z głodu lub na suchoty. Jak na prawdziwy kryminał przystało, chodzi o wyjaśnienie tajemnicy morderstwa Olivera Whyte`a (Brian Fitzgerald), który przybył do Melbourne dwa tygodnie wcześniej i poznał dobrze sytuowaną rodzinę Frettlbych oraz ich przyjaciół. Kiedy zaraz potem Mark Frettlby (John Waters) prosi nagle swoją córkę Madge (Jessica de Gouw), by zamiast wyjść za kochanego przez nią Briana Fitzgeralda (Oliver Ackland), poślubiła dopiero co poznanego przybysza, ta odmawia zarazem oburzona i zaskoczona tą niespodziewaną prośbą ojca. Ale Whyte nie rezygnuje, posiada wiedzę, która może zaszkodzić Markowi Frettlby i nie zawaha się jej wykorzystać. Zaraz potem zostaje znaleziony martwy w dorożce, ktoś wcześniej go udusił. Prywatny detektyw Gorby zaczyna podejrzewać, że było to morderstwo z zazdrości o piękną Madge Frettlby, a sprawcą jest Brian, ale według detektywa Kilsipa wyjaśnienie nie jest takie proste. Wkrótce okazuje się, że w całą sprawę wmieszana jest pewna młoda dziewczyna, która mieszka w ponurych zaułkach Melbourne...
Nie będę zdradzać więcej, bo zepsuję suspens. Dla miłośników filmów kostiumowych dodam, że to oczywiście także historia miłosna i to niejedna, jak się okaże. Pewne tropy wydają się dość oczywiste, ale czy na pewno? Film ogląda się z przyjemnością, zwłaszcza, że to świat wiktoriański, seans w sam raz na leniwy sobotni lub niedzielny wieczór. Ciekawa jest muzyka.
Książka "The Mystery of a Hansom Cab" miała kilka ekranizacji, ta pierwsza pochodzi z 1911 roku! Potem była adoptowana na potrzeby filmu w 1925, w 1958 i 1962 roku.
Ta ekranizacja pochodzi z 2012 roku.

Miło było zobaczyć na ekranie Johna Watersa jako Marka Frettlby`ego. Kiedy był jeszcze młody, zagrał w takim przyjemnym serialu australijskim "Z biegiem rzeki" (All the Rivers Run), bohaterką tego filmu była silna, niezależna młoda dziewczyna o imieniu Philadelpia, a Waters zagrał kapitana barki Brentona Edwarda. Lubiłam ten serial. To stare dobre czasy.

3 komentarze:

Beata Woźniak pisze...

kochana czemu nie piszesz? czekam z niecierpliwością

Gosia pisze...

Jak miło, że o mnie pamiętasz. :)
Przyznam, że nie miałam ostatnio czasu. Mam sporo różnych zajęć. Brakuje mi czasu na oglądanie filmów i czytanie książek dla rozrywki. Choć nie mogłam ominąć nowej serii, chyba ostatniej, serialu "Downtown Abbey". Pod koniec roku będę miała trochę wolnego czasu, to pewnie odrobię zaległości.
Ale czasem zerkam na Twój blog. ;)
Pozdrawiam serdecznie. :)

Karolina pisze...

Bardzo dobra recenzja