Anglia, połowa XIX stulecia. Młoda i piękna Bathsheba Everdene dziedziczy wielką farmę, postanawia walczyć o jej utrzymanie i swą niezależność w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Trzech z nich rywalizuje o jej względy, co prowadzi do nieuchronnego konfliktu.
Od razu uprzedzę, że recenzja zawiera elementy zdradzające rozwiązania fabularne. Nie jestem wielkim fanem twórczości Thomasa Hardy`ego, ale znam kilka jego powieści, w tym "Tessę" i "Pod drzewem pod zielonym" ("Under the Greenwood Tree"). Z dużym zainteresowaniem i nadzieją czekałam na nową ekranizację powieści "Far from the Madding Crowd".
Poprzednią z 1998 roku,w reżyserii Nicholasa Rentona widziałam już dawno, i przyznam, że jedynym naprawdę pozytywnym punktem był w niej Gabriel Oak grany przez Nathaniela Parkera. Denerwowała mnie główna bohaterka (w tej roli Paloma Baeza), jej wybory życiowe i pozostali bohaterowie (Jonathan Firth - Troy, Nigel Terry - Boldwood).
Tym razem naprawdę było inaczej. Główna bohaterka Batsheba grana przez Carey Mulligan jest postacią energiczną, ale i wdzięczną. Co najważniejsze, tym razem nie drażniło mnie jej zachowanie, ale wręcz mogłam zrozumieć jej postępowanie - chciała być silna i zachować niezależność, ale nie ustrzegła się błędów. Sierżanta Troya (w tej roli Tom Sturridge), gdy został porzucony przed ołtarzem, zrobiło mi się nawet żal. Z kolei William Boldwood grany przez Michaela Sheena sprawił, że miałam ochotę namówić Basthebę, żeby się z nim związała. Czyli zupełnie inne odczucie w stosunku do tego, co czułam oglądając poprzednią ekranizację. Odnoszę wrażenie, że sami scenarzyści, przewidując takie właśnie myśli widzów, postanowili przekonać ich, że Boldwood nie może zostać partnerem Batsheby, gdyż albo on albo ktoś inny wmawiał nam, że on jest już stary, podczas gdy na ekranie to tak nie wyglądało. Boldwood nie dość, że sympatyczny i atrakcyjny, to jeszcze z przekonaniem zagrał człowieka nieszczęśliwie zakochanego. aż było mi go szkoda. Ładna była scena ich wspólnego śpiewu. I poruszająca rozmowa z głównym rywalem. Oczywiście pozytywne odczucia dotyczą także Matthiasa Schoenaertsa, który zagrał Gabriela Oaka.
I choć można by powiedzieć, że w scenariuszu filmu Batsheba unieszczęśliwia trzech mężczyzn, którzy się w jej życiu pojawili: Oaka, którego odrzuciła, a potem przez długi czas dręczyła (choć nie do końca oczywiście), Troya, który przez to, że się z nią związał, stracił kobietę, którą naprawdę kochał (choć nie wiadomo, jakby się jego życie potoczyło, gdyby jej nie poznał), no i oczywiście Boldwooda, który przez nią złamał sobie życie i trafił do więzienia, to jednak "Z dala od zgiełku" z 2015 roku to same zalety. Muzyka, zdjęcia, krajobrazy, główni bohaterowie. W moim odczuciu to bardzo udana ekranizacja. Może pozostawia pewien niedosyt, ale w porównaniu z poprzednią adaptacją to niebo a ziemia. Polecam na zimowy wieczór.
piątek, 1 stycznia 2016
piątek, 27 marca 2015
The Tide of Life
Pisałam już o kilku ekranizacjach powieści Catherine Cookson. Po dwukrotnym obejrzeniu niektórych z nich, uznałabym, że jedną z najciekawszych jest "The Tide of Life" (tytuł można przetłumaczyć jako "Fala życia") z 1996 roku.
Trzeba tu zaznaczyć, że w ekranizacjach powieści Cookson, które były kręcone w latach 90. pojawiali się często bardzo znani dziś aktorzy. W głównych rolach wystąpili w tym filmie (co jest jego mocną stroną): Gillian Kearney, John Bowler oraz Ray Stevenson i James Purefoy.
Akcja toczy się w nadmorskim mieście Tyneside w północno-wschodniej Anglii na początku XX wieku. Poznajemy 16-letnią Emily Kennedy, która pracuje jako gospodyni państwa McGilby. Jej ojciec wyruszył na morze, a matka znalazła sobie od razu pocieszenie w ramionach kochanka. Po śmierci pani domu wdowiec Sep McGilby prosi Emily, żeby w dalszym ciągu pracowała u niego. Wydaje się czymś niestosownym, że młoda dziewczyna ma zamieszkać w jednym domu z samotnym dojrzałym mężczyzną, ale Emily zgadza się, bo polubiła dom i swego pracodawcę. On ma jednak wobec niej poważne plany, nie chce tylko spłoszyć dziewczyny, tym bardziej, że dzieli ich spora różnica wieku. Kiedy siostra Emily jest zmuszona do ucieczki z domu, on pozwala jej zostać z nimi razem. Pokazuje Emily zgromadzone przez siebie kosztowności. W końcu zbiera się na odwagę...
Taki jest początek filmu, ale tak naprawdę to historia o trzech najważniejszych mężczyznach w życiu Emily Kennedy. I opowieść o jej dojrzewaniu, o zdobywaniu doświadczenia w trudnych, czasami, relacjach z nimi.
Muszę przyznać, że oglądając ten film, a właściwie wątek z Croft Dene House, gdzie trafia główna bohaterka, miałam skojarzenia z "Jane Eyre", gdyż chora żona Larry`ego Bircha, przebywająca stale w łóżku na górze, zachowywała się niekonwencjonalnie, była nieuczesana, złośliwa, a w domu działy się tajemnicze rzeczy np. ginęły jakieś rzeczy albo nagle przewracała się szafa. Zupełnie jakby były tam jakieś duchy.
Stosunek Larry`ego do Emily był co najmniej dziwny, a ona prawie w ciemno poszłaby za nim w ogień. Tego nie rozumiałam. Co prawda jestem w stanie pojąć, że on bez niej by się załamał, że chciała mu pomóc, że go kochała, ale na co liczyła? Przecież jego odnoszenie się do żony nie zapowiadało nic dobrego. Czy uważała, że będzie chciał zacząć wszystko od nowa? Emily chciała stworzyć mu dom i ciężko pracowała, ale czy to był ten właściwy mężczyzna?
Można się zastanawiać, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby wyszła za Sepa, czy byłaby szczęśliwa? Zważywszy na zakończenie, może i tak, ale z drugiej strony w tym trzecim związku była już osobą niezależną finansowo.
Miło było popatrzeć w tym filmie na dwóch przystojniaków - Raya Stevensona i Jamesa Purefoya. I śledzić perypetie Emily, silnej, niezależnej dziewczyny, która pragnęła szczęścia w życiu, a los ją stale doświadczał. Ona jednak nigdy się nie poddawała.
Dzięki tym atutom ten trzygodzinny film oglądałam z przyjemnością. Kolejna ciekawa opowieść świetnej "storytellerki" - Catherine Cookson.
Trzeba tu zaznaczyć, że w ekranizacjach powieści Cookson, które były kręcone w latach 90. pojawiali się często bardzo znani dziś aktorzy. W głównych rolach wystąpili w tym filmie (co jest jego mocną stroną): Gillian Kearney, John Bowler oraz Ray Stevenson i James Purefoy.
Akcja toczy się w nadmorskim mieście Tyneside w północno-wschodniej Anglii na początku XX wieku. Poznajemy 16-letnią Emily Kennedy, która pracuje jako gospodyni państwa McGilby. Jej ojciec wyruszył na morze, a matka znalazła sobie od razu pocieszenie w ramionach kochanka. Po śmierci pani domu wdowiec Sep McGilby prosi Emily, żeby w dalszym ciągu pracowała u niego. Wydaje się czymś niestosownym, że młoda dziewczyna ma zamieszkać w jednym domu z samotnym dojrzałym mężczyzną, ale Emily zgadza się, bo polubiła dom i swego pracodawcę. On ma jednak wobec niej poważne plany, nie chce tylko spłoszyć dziewczyny, tym bardziej, że dzieli ich spora różnica wieku. Kiedy siostra Emily jest zmuszona do ucieczki z domu, on pozwala jej zostać z nimi razem. Pokazuje Emily zgromadzone przez siebie kosztowności. W końcu zbiera się na odwagę...
Taki jest początek filmu, ale tak naprawdę to historia o trzech najważniejszych mężczyznach w życiu Emily Kennedy. I opowieść o jej dojrzewaniu, o zdobywaniu doświadczenia w trudnych, czasami, relacjach z nimi.
Muszę przyznać, że oglądając ten film, a właściwie wątek z Croft Dene House, gdzie trafia główna bohaterka, miałam skojarzenia z "Jane Eyre", gdyż chora żona Larry`ego Bircha, przebywająca stale w łóżku na górze, zachowywała się niekonwencjonalnie, była nieuczesana, złośliwa, a w domu działy się tajemnicze rzeczy np. ginęły jakieś rzeczy albo nagle przewracała się szafa. Zupełnie jakby były tam jakieś duchy.
Stosunek Larry`ego do Emily był co najmniej dziwny, a ona prawie w ciemno poszłaby za nim w ogień. Tego nie rozumiałam. Co prawda jestem w stanie pojąć, że on bez niej by się załamał, że chciała mu pomóc, że go kochała, ale na co liczyła? Przecież jego odnoszenie się do żony nie zapowiadało nic dobrego. Czy uważała, że będzie chciał zacząć wszystko od nowa? Emily chciała stworzyć mu dom i ciężko pracowała, ale czy to był ten właściwy mężczyzna?
Można się zastanawiać, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby wyszła za Sepa, czy byłaby szczęśliwa? Zważywszy na zakończenie, może i tak, ale z drugiej strony w tym trzecim związku była już osobą niezależną finansowo.
Miło było popatrzeć w tym filmie na dwóch przystojniaków - Raya Stevensona i Jamesa Purefoya. I śledzić perypetie Emily, silnej, niezależnej dziewczyny, która pragnęła szczęścia w życiu, a los ją stale doświadczał. Ona jednak nigdy się nie poddawała.
Dzięki tym atutom ten trzygodzinny film oglądałam z przyjemnością. Kolejna ciekawa opowieść świetnej "storytellerki" - Catherine Cookson.
niedziela, 22 marca 2015
Wiktoriański kryminał "Morderstwo w dorożce"
Pewien mężczyzna zostaje znaleziony martwy w dorożce. Głównym podejrzanym staje się jego rywal w walce o serce pewnej damy, jednak wkrótce okazuje się, że prawda jest mniej oczywista i znacznie bardziej złowieszcza.
Nie znałam dotąd angielskiego pisarza Fergusa Hume`a. Jak okazuje się, był dość płodnym twórcą, a jego pierwszą powieścią była właśnie opublikowana w 1886 roku "The Mystery of a Hansom Cab", która okazała się sukcesem. Za nią poszły następne utwory.
Akcja "Morderstwa w dorożce" toczy się w Melbourne. Przypomina on jednak wiktoriański Londyn. Klimaty niczym z "Bleak House" Dickensa. Z jednej strony świat wyższych sfer, gdzie nikomu niczego nie brakuje, z drugiej strony zapuszczamy się w zaułki, gdzie pali się opium, sprzedaje się ciało i umiera z głodu lub na suchoty. Jak na prawdziwy kryminał przystało, chodzi o wyjaśnienie tajemnicy morderstwa Olivera Whyte`a (Brian Fitzgerald), który przybył do Melbourne dwa tygodnie wcześniej i poznał dobrze sytuowaną rodzinę Frettlbych oraz ich przyjaciół. Kiedy zaraz potem Mark Frettlby (John Waters) prosi nagle swoją córkę Madge (Jessica de Gouw), by zamiast wyjść za kochanego przez nią Briana Fitzgeralda (Oliver Ackland), poślubiła dopiero co poznanego przybysza, ta odmawia zarazem oburzona i zaskoczona tą niespodziewaną prośbą ojca. Ale Whyte nie rezygnuje, posiada wiedzę, która może zaszkodzić Markowi Frettlby i nie zawaha się jej wykorzystać. Zaraz potem zostaje znaleziony martwy w dorożce, ktoś wcześniej go udusił. Prywatny detektyw Gorby zaczyna podejrzewać, że było to morderstwo z zazdrości o piękną Madge Frettlby, a sprawcą jest Brian, ale według detektywa Kilsipa wyjaśnienie nie jest takie proste. Wkrótce okazuje się, że w całą sprawę wmieszana jest pewna młoda dziewczyna, która mieszka w ponurych zaułkach Melbourne...
Nie będę zdradzać więcej, bo zepsuję suspens. Dla miłośników filmów kostiumowych dodam, że to oczywiście także historia miłosna i to niejedna, jak się okaże. Pewne tropy wydają się dość oczywiste, ale czy na pewno? Film ogląda się z przyjemnością, zwłaszcza, że to świat wiktoriański, seans w sam raz na leniwy sobotni lub niedzielny wieczór. Ciekawa jest muzyka.
Książka "The Mystery of a Hansom Cab" miała kilka ekranizacji, ta pierwsza pochodzi z 1911 roku! Potem była adoptowana na potrzeby filmu w 1925, w 1958 i 1962 roku.
Ta ekranizacja pochodzi z 2012 roku.
Miło było zobaczyć na ekranie Johna Watersa jako Marka Frettlby`ego. Kiedy był jeszcze młody, zagrał w takim przyjemnym serialu australijskim "Z biegiem rzeki" (All the Rivers Run), bohaterką tego filmu była silna, niezależna młoda dziewczyna o imieniu Philadelpia, a Waters zagrał kapitana barki Brentona Edwarda. Lubiłam ten serial. To stare dobre czasy.
Nie znałam dotąd angielskiego pisarza Fergusa Hume`a. Jak okazuje się, był dość płodnym twórcą, a jego pierwszą powieścią była właśnie opublikowana w 1886 roku "The Mystery of a Hansom Cab", która okazała się sukcesem. Za nią poszły następne utwory.
Akcja "Morderstwa w dorożce" toczy się w Melbourne. Przypomina on jednak wiktoriański Londyn. Klimaty niczym z "Bleak House" Dickensa. Z jednej strony świat wyższych sfer, gdzie nikomu niczego nie brakuje, z drugiej strony zapuszczamy się w zaułki, gdzie pali się opium, sprzedaje się ciało i umiera z głodu lub na suchoty. Jak na prawdziwy kryminał przystało, chodzi o wyjaśnienie tajemnicy morderstwa Olivera Whyte`a (Brian Fitzgerald), który przybył do Melbourne dwa tygodnie wcześniej i poznał dobrze sytuowaną rodzinę Frettlbych oraz ich przyjaciół. Kiedy zaraz potem Mark Frettlby (John Waters) prosi nagle swoją córkę Madge (Jessica de Gouw), by zamiast wyjść za kochanego przez nią Briana Fitzgeralda (Oliver Ackland), poślubiła dopiero co poznanego przybysza, ta odmawia zarazem oburzona i zaskoczona tą niespodziewaną prośbą ojca. Ale Whyte nie rezygnuje, posiada wiedzę, która może zaszkodzić Markowi Frettlby i nie zawaha się jej wykorzystać. Zaraz potem zostaje znaleziony martwy w dorożce, ktoś wcześniej go udusił. Prywatny detektyw Gorby zaczyna podejrzewać, że było to morderstwo z zazdrości o piękną Madge Frettlby, a sprawcą jest Brian, ale według detektywa Kilsipa wyjaśnienie nie jest takie proste. Wkrótce okazuje się, że w całą sprawę wmieszana jest pewna młoda dziewczyna, która mieszka w ponurych zaułkach Melbourne...
Nie będę zdradzać więcej, bo zepsuję suspens. Dla miłośników filmów kostiumowych dodam, że to oczywiście także historia miłosna i to niejedna, jak się okaże. Pewne tropy wydają się dość oczywiste, ale czy na pewno? Film ogląda się z przyjemnością, zwłaszcza, że to świat wiktoriański, seans w sam raz na leniwy sobotni lub niedzielny wieczór. Ciekawa jest muzyka.
Książka "The Mystery of a Hansom Cab" miała kilka ekranizacji, ta pierwsza pochodzi z 1911 roku! Potem była adoptowana na potrzeby filmu w 1925, w 1958 i 1962 roku.
Ta ekranizacja pochodzi z 2012 roku.
Miło było zobaczyć na ekranie Johna Watersa jako Marka Frettlby`ego. Kiedy był jeszcze młody, zagrał w takim przyjemnym serialu australijskim "Z biegiem rzeki" (All the Rivers Run), bohaterką tego filmu była silna, niezależna młoda dziewczyna o imieniu Philadelpia, a Waters zagrał kapitana barki Brentona Edwarda. Lubiłam ten serial. To stare dobre czasy.
niedziela, 15 marca 2015
"Emma" Charlotte Bronte
Charlotte Bronte pozostawiła kilka niedokończonych utworów. W tomie zatytułowanym "Niedokończone opowieści", który ukazał się na polskim rynku w ubiegłym roku, znalazła się "Emma" - powieść, którą zaczęła pisać w 1853 roku. Powstały jedynie 2 rozdziały zamieszczone na 20 stronach rękopisu. Utwór został wydany już po śmierci autorki w 1860 roku w kwietniowym numerze "The Cornhill Magazine" z przedmową Williama Thackeraya.
"Wszyscy szukamy w życiu ideału" - tak rozpoczyna się ta niedokończona powieść. Narratorem jest wdowa Chalfont:
"Nie jestem młoda, ale też nie jestem jeszcze stara. Nie ma srebra w moich włosach, ale ich żółty blask już znikł. Na mojej twarzy zmarszczki się dopiero pojawią, ale niemal zapomniałam te dni, kiedy była w rozkwicie. Bardzo młodo wyszłam za mąż. Przez piętnaście lat wiodłam życie, którego jakiekolwiek by były jego próby, nie można by było nazwać gnuśnym. Potem przez pięć lat byłam sama, a nie mając dzieci niepocieszona. Ostatnio los, jakimś dziwnym obrotem swego koła, postawił na mojej drodze zainteresowanie i towarzysza."
To ona opowiada tę dziwną historię.
W tych dwóch napisanych przez Charlotte Bronte rozdziałach zarysowany został podstawowy szkielet fabuły. Do szkoły dla dziewcząt panien Wilcox w Fuchsia Lodge przybywa w okazałym, modnym powozie dżentelman, który przedstawia się jako Conway Fitzgibbon z May Park w Midland County. Przywozi dziewczynkę imieniem Matylda i zostawia ją pod opieką panien Wilcox. Dziewczynka, ze względu na swoje pochodzenie i przywiezione w kufrze bogate stroje, cieszy się wyjątkowymi względami opiekunek, które ją faworyzują wobec innych. Jednak nie zdobywa sympatii innych dziewcząt. Jest małomówna, trzyma się na dystans, wydaje się nieszczęśliwa. Także we właścicielkach pensji nie wzbudza ciepłych uczuć. Dziewczynka w dodatku jest somnambuliczką (chodzi w czasie snu). Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy okazuje się, że listy wysłane do ojca dziewczynki wróciły z adnotacją, że adresat jest nieznany. Dżentelman nie uregulował także należności za jej utrzymanie i naukę. Znajomy panien Wilcox, pan William Ellin wyrusza na jego poszukiwanie, bawiąc się w detektywa-amatora. Okazuje się, że May Park nie istnieje, a o Fitzgibbonie nigdy nie słyszano.
Tyle zdołała napisać Charlotte Bronte. Podobno jej mąż Arthur Bell Nicholls, któremu przeczytała te dwa rozdziały, wyraził obawy, czy krytycy nie uznają, że pisarka się powtarza, skoro znowu akcja toczy się w szkole. Odpowiedziała na to: "Och, ja to jeszcze zmienię". Może dlatego jednak "Emmy" nie dokończyła? A może po prostu nie zdążyła? To było jej ostatnie dzieło.
Jakie jednak miało być wyjaśnienie historii Matyldy? Kim jest naprawdę? Dlaczego nie chce mówić o swojej przeszłości i wyjawić prawdziwego nazwiska? Kim jest tytułowa Emma?
Możemy snuć domysły. Porzucone dziecko? Tajemnica z przeszłości? Jaka jest rola wdowy Chalfont oraz Williama Ellina, o którego przeszłości też niewiele wiemy?
Jak ustaliłam, ukazały się dwie kontynuacje tej opowieści.
Pierwsza powstała w 1980 roku, a jej autorką jest "pewna dama" czyli Constance Savery.Jej wersja koncentruje się na postaci wdowy Chalfont, która jest u Charlotte narratorką. Pani Chalfont na prośbę pana Ellina przyjmuje do siebie dziewczynkę, która nie może zostać w szkole panien Wilcox. Mała wyjawia, że naprawdę ma na imię Martina i nienawidzi i boi się osoby o imieniu Emma. Tymczasem pani Chalfont ma pasierbicę o tym imieniu, której nigdy nie widziała, ale która ma złą reputację. To córka jej nieżyjącego już męża, którego poślubiła będąc 17-letnią dziewczyną. Emma w dniu ślubu ojca uciekła wraz z trzema braćmi do dziadków, żeby nie spotkać macochy, której nienawidziła, mimo że jej nigdy nie poznała. Małżeństwo nie było szczęśliwe. Jedyne jej dziecko, które się urodziło, córkę zabrano, by ją pochować, co było skutkiem niemal śmiertelnej ciąży, a kiedy pan Chalfont umiera, jego żona i jego dzieci pozostają sobie obcy.
Ta opowieść jest z pewnością krótsza, niż Bronte ją prawdopodobnie przewidywała. W zakończeniu pani Chalfont wychodzi za swego najmłodszego pasierba, który teraz jest pastorem.
Drugą wersję kontynuacji zatytułowaną "Emma Brown" opublikowała w 2003 roku Clare Boylan. Jest dużo mroczniejsza i przypomina klimatem powieści Dickensa. Boylan do swojej "Emmy" włączyła inny niedokończony utwór Charlotte Bronte "Dzieje Williego Ellina". Odwołuje się także do listów pisarki.I tu także opowieść jest prowadzona z perspektywy pani Isabeli Chalfont, która niegdyś biedna, stała się szanowaną wdową, która teraz może pomóc tym, którzy mieli mniej szczęścia w życiu. Pani Chalfont postanawia zaopiekować się Matyldą, która po opuszczeniu szkoły, staje się wyrzutkiem. Odnajduje w niej pokrewieństwo z własnym losem. Opowiada jej swoją historię, to sprawia, że dziewczynka przypomina sobie, że naprawdę ma na imię Emma. Jednak w poszukiwaniu prawdy o własnej przeszłości decyduje się odnaleźć matkę i ucieka od swojej nowej opiekunki, kradnąc jej niewielką sumę pieniędzy. Udaje się do Londynu, gdzie bez środków do życia traktowana jest jak żebraczka. W ślad za nią wyrusza William Ellin. W powieści Boylan nie brakuje obrazów londyńskich slumsów i życia biedoty. Nic nie mogło przygotować Isabel i pana Ellin na szokującą prawdy o przeszłości Emmy. Poszukiwania młodej dziewczyny przywracają poczucie sensu zarówno bezdzietnej Isabel, jak i znudzonemu Ellinowi. Oboje uświadamiają sobie, że jedyna droga do uratowania samych siebie, to odnaleźć Emmę i zapewnić jej bezpieczeństwo na jakie zasługuje. W ten sposób, "Emma Brown" podnosi ponadczasową kwestię dotyczącą tożsamości: na ile nasza przyszłość rzutuje na to, jakimi jesteśmy teraz. Boylan w swojej wersji porusza także problem dziecięcej prostytucji. Okazuje się, że Emma została sprzedana przez własną matkę.
A może macie inny pomysł na kontynuację tej historii?
Dodam tylko, że z czterech utworów opublikowanych w "Niedokończonych opowieściach" tj. "Ashworth", "Emma", "Państwo Moore" i "Historia Williego Ellina" to właśnie "Emma" wydaje mi się najciekawsza i wiele obiecująca.
Źródła:
1. Charlotte Bronte - Niedokończone opowieści. Przekład: Maja Lavergne. Wydawnictwo MG 2014.
2. Saverio Tomaiuolo - Victorian Unfinished Novels: The Imperfect Page. Palgrave Macmillan 2012.
3. Constance Winifred Savery (1897-1999): She Never Stopped Writing
4. Large Print Reviews - Emma Brown - A Novel By Clare Boylan & Charlotte Brontë - Reviewed by Rochelle Caviness
5. Barnes and Nobles - Emma Brown: A Novel from the Unfinished Manuscript by Charlotte Bronte by Clare Boylan. An Introduction from the Publisher
"Wszyscy szukamy w życiu ideału" - tak rozpoczyna się ta niedokończona powieść. Narratorem jest wdowa Chalfont:
"Nie jestem młoda, ale też nie jestem jeszcze stara. Nie ma srebra w moich włosach, ale ich żółty blask już znikł. Na mojej twarzy zmarszczki się dopiero pojawią, ale niemal zapomniałam te dni, kiedy była w rozkwicie. Bardzo młodo wyszłam za mąż. Przez piętnaście lat wiodłam życie, którego jakiekolwiek by były jego próby, nie można by było nazwać gnuśnym. Potem przez pięć lat byłam sama, a nie mając dzieci niepocieszona. Ostatnio los, jakimś dziwnym obrotem swego koła, postawił na mojej drodze zainteresowanie i towarzysza."
To ona opowiada tę dziwną historię.
W tych dwóch napisanych przez Charlotte Bronte rozdziałach zarysowany został podstawowy szkielet fabuły. Do szkoły dla dziewcząt panien Wilcox w Fuchsia Lodge przybywa w okazałym, modnym powozie dżentelman, który przedstawia się jako Conway Fitzgibbon z May Park w Midland County. Przywozi dziewczynkę imieniem Matylda i zostawia ją pod opieką panien Wilcox. Dziewczynka, ze względu na swoje pochodzenie i przywiezione w kufrze bogate stroje, cieszy się wyjątkowymi względami opiekunek, które ją faworyzują wobec innych. Jednak nie zdobywa sympatii innych dziewcząt. Jest małomówna, trzyma się na dystans, wydaje się nieszczęśliwa. Także we właścicielkach pensji nie wzbudza ciepłych uczuć. Dziewczynka w dodatku jest somnambuliczką (chodzi w czasie snu). Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy okazuje się, że listy wysłane do ojca dziewczynki wróciły z adnotacją, że adresat jest nieznany. Dżentelman nie uregulował także należności za jej utrzymanie i naukę. Znajomy panien Wilcox, pan William Ellin wyrusza na jego poszukiwanie, bawiąc się w detektywa-amatora. Okazuje się, że May Park nie istnieje, a o Fitzgibbonie nigdy nie słyszano.
Tyle zdołała napisać Charlotte Bronte. Podobno jej mąż Arthur Bell Nicholls, któremu przeczytała te dwa rozdziały, wyraził obawy, czy krytycy nie uznają, że pisarka się powtarza, skoro znowu akcja toczy się w szkole. Odpowiedziała na to: "Och, ja to jeszcze zmienię". Może dlatego jednak "Emmy" nie dokończyła? A może po prostu nie zdążyła? To było jej ostatnie dzieło.
Jakie jednak miało być wyjaśnienie historii Matyldy? Kim jest naprawdę? Dlaczego nie chce mówić o swojej przeszłości i wyjawić prawdziwego nazwiska? Kim jest tytułowa Emma?
Możemy snuć domysły. Porzucone dziecko? Tajemnica z przeszłości? Jaka jest rola wdowy Chalfont oraz Williama Ellina, o którego przeszłości też niewiele wiemy?
Jak ustaliłam, ukazały się dwie kontynuacje tej opowieści.
Pierwsza powstała w 1980 roku, a jej autorką jest "pewna dama" czyli Constance Savery.Jej wersja koncentruje się na postaci wdowy Chalfont, która jest u Charlotte narratorką. Pani Chalfont na prośbę pana Ellina przyjmuje do siebie dziewczynkę, która nie może zostać w szkole panien Wilcox. Mała wyjawia, że naprawdę ma na imię Martina i nienawidzi i boi się osoby o imieniu Emma. Tymczasem pani Chalfont ma pasierbicę o tym imieniu, której nigdy nie widziała, ale która ma złą reputację. To córka jej nieżyjącego już męża, którego poślubiła będąc 17-letnią dziewczyną. Emma w dniu ślubu ojca uciekła wraz z trzema braćmi do dziadków, żeby nie spotkać macochy, której nienawidziła, mimo że jej nigdy nie poznała. Małżeństwo nie było szczęśliwe. Jedyne jej dziecko, które się urodziło, córkę zabrano, by ją pochować, co było skutkiem niemal śmiertelnej ciąży, a kiedy pan Chalfont umiera, jego żona i jego dzieci pozostają sobie obcy.
Ta opowieść jest z pewnością krótsza, niż Bronte ją prawdopodobnie przewidywała. W zakończeniu pani Chalfont wychodzi za swego najmłodszego pasierba, który teraz jest pastorem.
Drugą wersję kontynuacji zatytułowaną "Emma Brown" opublikowała w 2003 roku Clare Boylan. Jest dużo mroczniejsza i przypomina klimatem powieści Dickensa. Boylan do swojej "Emmy" włączyła inny niedokończony utwór Charlotte Bronte "Dzieje Williego Ellina". Odwołuje się także do listów pisarki.I tu także opowieść jest prowadzona z perspektywy pani Isabeli Chalfont, która niegdyś biedna, stała się szanowaną wdową, która teraz może pomóc tym, którzy mieli mniej szczęścia w życiu. Pani Chalfont postanawia zaopiekować się Matyldą, która po opuszczeniu szkoły, staje się wyrzutkiem. Odnajduje w niej pokrewieństwo z własnym losem. Opowiada jej swoją historię, to sprawia, że dziewczynka przypomina sobie, że naprawdę ma na imię Emma. Jednak w poszukiwaniu prawdy o własnej przeszłości decyduje się odnaleźć matkę i ucieka od swojej nowej opiekunki, kradnąc jej niewielką sumę pieniędzy. Udaje się do Londynu, gdzie bez środków do życia traktowana jest jak żebraczka. W ślad za nią wyrusza William Ellin. W powieści Boylan nie brakuje obrazów londyńskich slumsów i życia biedoty. Nic nie mogło przygotować Isabel i pana Ellin na szokującą prawdy o przeszłości Emmy. Poszukiwania młodej dziewczyny przywracają poczucie sensu zarówno bezdzietnej Isabel, jak i znudzonemu Ellinowi. Oboje uświadamiają sobie, że jedyna droga do uratowania samych siebie, to odnaleźć Emmę i zapewnić jej bezpieczeństwo na jakie zasługuje. W ten sposób, "Emma Brown" podnosi ponadczasową kwestię dotyczącą tożsamości: na ile nasza przyszłość rzutuje na to, jakimi jesteśmy teraz. Boylan w swojej wersji porusza także problem dziecięcej prostytucji. Okazuje się, że Emma została sprzedana przez własną matkę.
A może macie inny pomysł na kontynuację tej historii?
Dodam tylko, że z czterech utworów opublikowanych w "Niedokończonych opowieściach" tj. "Ashworth", "Emma", "Państwo Moore" i "Historia Williego Ellina" to właśnie "Emma" wydaje mi się najciekawsza i wiele obiecująca.
Źródła:
1. Charlotte Bronte - Niedokończone opowieści. Przekład: Maja Lavergne. Wydawnictwo MG 2014.
2. Saverio Tomaiuolo - Victorian Unfinished Novels: The Imperfect Page. Palgrave Macmillan 2012.
3. Constance Winifred Savery (1897-1999): She Never Stopped Writing
4. Large Print Reviews - Emma Brown - A Novel By Clare Boylan & Charlotte Brontë - Reviewed by Rochelle Caviness
5. Barnes and Nobles - Emma Brown: A Novel from the Unfinished Manuscript by Charlotte Bronte by Clare Boylan. An Introduction from the Publisher
Subskrybuj:
Posty (Atom)