piątek, 28 grudnia 2012

Trzy filmy o miłości - na święta

Czas świąteczny sprzyja temu, by zanurzyć się w świecie książek czy filmów. Dziś polecam trzy filmy, których fabuła wydała mi się na tyle interesująca, że postanowiłam po nie sięgnąć.


Po pierwsze "Dwoje do poprawki" z Meryl Streep i Tommy Lee Jonesem. Obsada gwarantuje dobrą zabawę. Można rzec, że to jednak tragikomedia. Po 30 latach małżeństwa Kay i Arnold szukają porady u specjalisty od związków. Siłą sprawczą jest Kay, która w tym w związku nie czuje się dobrze, cierpi na deficyt miłości - czuje się zaniedbana przez męża, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i fizycznej. Natomiast Arnold nie widzi potrzeby zmiany w tym związku, uważa, że to normalne po tylu latach, że małżonkowie mają oddzielne sypialnie i właściwie ze sobą nie rozmawiają. Żyją razem ale obok siebie. W ich relacjach panuje obojętność i rutyna. Kay nie chcąc się z tym pogodzić, zmusza Arnolda do wyjazdu na terapię, on aczkolwiek niechętnie, ale w końcu zgadza się spróbować, choć nie widzi potrzeby wydawania pieniędzy na jego zdaniem niepotrzebne wizyty u hoksztaplera. I od początku jest nastawiony do terapii negatywnie. Czy zmieni zdanie? A może wygasłego pożądania i miłości nie da się już przywrócić?
Film raczej nie dla młodych ludzi, ale dojrzałych, zwłaszcza dla par z dłuższym stażem. Może być inspirujący.

Drugi tytuł to komedia "Świąteczna zamiana". W głównych rolach występują: Nicole Eggert i Bret Anthony. Fabuła jest prosta.
Tuż przed Gwiazdką Paula przechodzi kryzys. Jest załamana, bo nie ma z czego zapłacić rachunków, kupić świątecznych prezentów, a życie jakie prowadzi nie spełniło jej oczekiwań. Ma dwie córeczki i kochającego męża, ale w takiej chwili jak ta zastanawia się nad tym, czy wybrała właściwego człowieka, tym bardziej, że Gary wydaje się jej niezaradny. Może więc te kilkanaście lat wcześniej powinna pójść na bal maturalny z Nickiem, który obecnie jest właścicielem galerii? Może to on byłby tym właściwym człowiekiem? Jej marzenie w magiczny sposób się spełnia i nagle staje się żoną Nicka i mieszkanką luksusowego domu. Czy jednak to uczyni ją szczęśliwą? Film polecam tym, którzy zazdroszczą innym lepszego życia albo uważają, że kiedyś dokonali złego wyboru. To tak na pocieszenie. ;)

Trzeci film to "I że Cię nie opuszczę".
Paige (Rachel McAdams) w wyniku wypadku samochodowego traci pamięć. Nie wie, co się wydarzyło w ciągu ostatnich pięciu lat jej życia. Pamięta rodziców i czasy uniwersyteckie, ale nie pamięta swojego męża, Leo (w tej roli Channing Tatum). Ten dotąd ukochany mężczyzna jest dla niej teraz obcym człowiekiem, sama nie wie czemu porzuciła rodzinny dom, studia i przeprowadziła się do innego miasta. Leo próbuje odzyskać żonę taką jaką była przed wypadkiem, ale nie jest to proste, bo ona się zmieniła i nic nie jest w stanie przywrócić jej pamięci. Kochający żonę Leo próbuje więc zacząĆ od nowa, ale jego rywalem jest nie tylko dawna miłość Paige - Jeremy, ale i jej rodzice, którzy próbują odzyskać córkę. Film nie jest ckliwym melodramatem. Warto dodać, że w roli rodziców Paige wystąpili Jessica Lange i Sam Neill.

W każdym z tych filmów było coś interesującego, więc wszystkie trzy mogę polecić jako wariacje na temat miłości.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Z Nowym Rokiem

Z Nowym Rokiem stara miłosć. ;) Natrafiłam przypadkowo na nowy teledysk związany z moim ulubionym wątkiem filmu "Bleak House" (Samotnia) według powiesci Karola Dickensa. O samym filmie, jesli jeszcze go nie opisalam (co byloby dziwne), napiszę później, a teraz tylko teledysk. Uwaga! Spoiler!

Bleak House- You Are Loved

piątek, 23 grudnia 2011

Jane Eyre (2011)

Która to już wersja ekranizacji jednej z moich ulubionych powieści "Jane Eyre" Charlotte Bronte? Każdą oglądam, choćby przez ciekawość, jak poprowadzi historię scenarzysta, co pominie, co pokaże, jak rozwiąże kluczowe dla powieści sceny?

Tym razem w glówne role wcielili się: Mia Wasikowska i Michael Fassbender. I poradzili sobie z odegraniem swoich postaci. Mnie trochę zdumiala, jak można się domyślić, jedna scena, gdyż ani Mię ani Fassebendera nie można uznać za brzydkich, a mowa jest o tym, że tak wlaśnie jest. Scenarzyści pozostawili to zdanie z powieści, ale w tej sytuacji jest ono mało logiczne i chyba każdy widz zastanawia się, czemu Rochester jest tak krytyczny wobec siebie i Jane.

Film zaczyna się nietypowo, bo od sceny ucieczki Jane z Thornfield, niestety wybiega z dworu jedynie z tym w czym stoi, a nie z choćby malym kuferkiem. Udaje się na wrzosowiska, jakby chciała uciec i zmylić ewentualną pogoń. Czyni to w wyraźnej desperacji. Później, gdy dociera do domu St. Johna, następuje seria retrospekcji.

Wątek dzieciństwa jest wystarczająco jak dla mnie rozbudowany, nigdy nie lubiłam tej części powieści Bronte, zasadnicza akcja zaczyna się z chwilą przybycia do Thornfield.

Niestety opowieść jest skrócona, brakuje mi kilku ulubionych scen - np. ta, w której Jane wychodzi z salonu, kończy się przybyciem Masona - czy nie za szybko to następuje? W ten sposób uniknęli sceny z wróżeniem, która jest faktycznie dość niezręczna, bo jak sprawić, że Rochester przebiera się za starą Cygankę? Ta scena zresztą w malo której ekranizacji jest zachowana.

Ale nie ma tutaj rozwoju uczuć. Akcja szybko zmierza do finału.
Scena z obląkaną jest dość prawdopodobna, bo ona nie wygląda w końcu jak brudna, stara czarownica, i dobrze, bo przecież Rochester by do tego nie dopuścil. Można nawet domyślić się, że mogła być kiedyś piękną kobietą.

Brakuje w tej ekranizacji atmosfery grozy, która jest obecna w każdej innej wersji. Nie słychać szalonego śmiechu, chodzenia po korytarzu, postać Gracji Poole jest ograniczona do minimum. Judi Dench w roli pani Fairfax sprawdza się znakomicie, gra ciepłą osobę, zatroskaną o los guwernantki, chce jej oszczędzić cierpienia. Epizod z St. Johnem (Jamie Bell) jest do zaakceptowania, choć nie bardzo podoba mi się sposób prowadzenia wątku sióstr, są zmarginalizowane i chyba trochę za młode. Fragment, w którym Jane nagle slyszy wolający ją glos Rochestera, zostawia St. Johna i biegnie w górę wzgórza, a potem nagle znajduje się w dyliżansie, jest nieco dziwaczna.

Zakończenie jest nawet wzruszające, choć też bardzo skrócone. I w przeciwieństwie do innych wersji odbywa się nie w pomieszczeniach, ale w plenerze.

Ogólnie moje wrażenia są jednak pozytywne, dobrze jest wrócić do "Jane Eyre". Nie jest to ekranizacja doskonała (może jeszcze takiej nie nakręcono?), ale mimo braków, o których wspomnialam, całkiem przyzwoita. Polecam milośnikom filmów kostiumowych i twórczości sióstr Bronte.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Downton Abbey (2010)

Trzeba przyznać, że Brytyjczycy potrafią realizować filmy kostiumowe. A jeśli reżyserem jest Brian Percival ("North and South"), a w obsadzie znajdą się tacy aktorzy jak: Hugh Bonneville, Maggie Smith, Elizabeth McGovern czy Brendon Coyle to można mieć pewność, że produkcja będzie interesująca.

"Downton Abbey" to serial, którego akcja dzieje się w ostatnich latach przed I wojną światową. Mamy tu świat brytyjskiej arystokracji, który już niedługo odejdzie w przeszłość. Nowoczesność puka do drzwi okazałej posiadłości lorda Granthama (Hugh Bonneville), zresztą sam lord przed nią nie ucieka. Wie przecież, że przyszłością są takie wynalazki, jak elektryczność czy telefon.

Miejscem akcji, jak wspomniano, jest pozostający w posiadaniu lorda zamek, będący spuścizną po kilku pokoleniach jego przodków. Wie jaki obowiązek na nim ciąży, by posiadłość pozostała w rękach rodziny. Jednak nie jest to proste, gdyż decyduje zasada majoratu, a lord ma trzy córki.


Co gorsza, najstarsza Mary jest dość kapryśna i wcale nie zamierza wyjść za mąż z rozsądku. Kieruje się swoim instynktem, który niekoniecznie prowadzi ją w dobrym kierunku. Ale nie jest jej na pewno łatwo, czuje się zmuszana przez rodzinę do czegoś, czego nie chce. Po śmierci narzeczonego, który zginął na pokładzie Titanica, musi znaleźć innego kandydata na męża, a niestety potencjalni starający nie odpowiadają jej wymaganiom. Nie chce także tego, który ma dziedziczyć posiadłość prawem majoratu - skromnego adwokata, który chce utrzymywać się z pracy.


Młodsza od niej Edith pozostaje w cieniu swojej piękniejszej siostry, która niestety ma zwyczaj udowadniać siostrze, że może mieć każdego, o kim zamarzy jej siostra. Tak naprawdę, igrając z jej uczuciami i ewentualnymi wybrankami, nie daje siostrze szansy na ułożenie sobie życia.


Najmłodsza z kolei Sybill ma zupełnie inne zainteresowania niż siostry. Ma nowoczesne poglądy, czyta literaturę polityczną, jest za prawami wyborczymi dla kobiet.


Ich rodzice, lord Grantham i lady Cora - to zgodne małżeństwo. Choć pobrali się z rozsądku, bardzo szybko zaczęli darzyć się uczuciem, niestety owocem ich miłości nie byli synowie lecz córki, co stworzyło problem związany z dziedziczeniem Downton Abbey. Lord nie chce jednak szukać żadnych kruczków prawnych, być może zresztą ich znalezienie nie byłoby możliwe. Nie chce też sprzedawać rodowej posiadłości, musi więc zdać się na decyzję córki.

Równolegle do akcji toczącej się w w salonie na górze, możemy obserwować życie służby, gdzie prym wiodą majordomus Carson i gospodyni Hughes - obserwując ich miałam natychmiastowe skojarzenie z filmem "Okruchy dnia", tyle że pan Carson jest jednak mniej pryncypialny niż Stevens grany przez Anthony Hopkinsa.

Prócz nich są także: pokojówka Anna - jedna z najmilszych postaci w tym serialu oraz świeżo przyjęty do służby pan Bates - i tu brawa dla Brendona Coyla (znanego dobrze z miniserialu "North and South", gdzie grał robotnika Higginsa) za stworzenie bardzo ciekawej postaci oficera na emeryturze, który z powodów losowych musiał odmienić swoje życie. To zresztą para, którą widz natychmiast zaczyna darzyć sympatią. Zaczyna im także kibicować w uczuciach.

Jest też młodziutka i naiwna jeszcze Daisy, jest kucharka pani Patmore. Jest też Gwen, która pragnie awansować i stać się sekretarką. O awansie na pokojowca lorda marzy także poczciwy William, który podkochuje się w Daisy, ale jej imponuje Thomas.

W gronie służby są także ci, których można określić mianem złego charakteru - cyniczny, pewny siebie pokojowiec Thomas oraz pani O`Brien - służąca, która wraz z Thomasem intryguje przede wszystkim przeciwko panu Batesowi, choć nie tylko...

Mimo że to są dwa różne światy - rodzina lorda i służba, to jednak jest więź, która je łączy. Carson pracuje tu od lat, jego ulubienicą jest Mary. Pani Hughes i 0`Brien służą lordostwu od dawna, ta ostatnia jest czasem nazywana przez lordę Corę mianem przyjaciółki. Z kolei Sybill stara się pomóc pokojówce Gwen zmienić pracę i awansować w hierarchii społecznej.

Element komediowy wprowadza rywalizacja pomiędzy dwoma damami - Violet Crawley, matką lorda Granthama (w tej roli świetna Maggie Smith) i matką Matthew, kuzyna lorda Granthama, który ma dziedziczyć posiadłość - Isobel Crawley.

Z ogromną przyjemnością obejrzałam perypetie mieszkańców Downton Abbey. Te 7 odcinków przeleciało tak szybko, że już czekam na drugą serię, która być może nie będzie już tak względnie beztroska, skoro wybucha wojna, która z pewnością w jakiś sposób odmieni życie tych ludzi.

Bardzo polecam ten serial. Już sama czołówka z głównym motywem muzycznym sprawia miłe wrażenie, a trzeba dodać, że to jak zwykle solidna produkcja brytyjskiej telewizji ITV, która w ostatnich latach przygotowała także kilka ekranizacji prozy Jane Austen.