"Cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie, co posiadacie".
Staram się w miarę możliwości stosować zasadę poznawania nieznanych dotąd rejonów swego rodzinnego kraju. Zwykle corocznie udaję się na jakąś krajoznawczą wycieczkę, by zwiedzić jakieś miejsce, w którym jeszcze nie byłam, na najdalszym krańcu Polski lub gdzieś bliżej, w zasięgu pieszej wyprawy.
Chętnie kiedyś oglądałam programy Tony Halika i Elżbiety Dzikowskiej: "Pieprz i wanilia". Ta para podróżników opowiadała o życiu egzotycznych plemion na różnych kontynentach, choć chyba najczęściej przedstawiali swoje filmy z Ameryki Południowej. Minęło trochę lat, Tony`ego Halika już nie ma wśród nas. Ale Elżbieta Dzikowska nie rezygnuje z popularyzacji turystyki, tyle że obecnie koncentruje się na opisywaniu uroków i ciekawostek ojczystego kraju.
Przeczytałam właśnie pierwszą z cyklu książek "Groch i kapusta czyli podróżuj po Polsce" (wyd. 2004), będącą niejako wstępem do kolejnych tomów, gdyż temat okazał się chwytliwy, a Elżbieta Dzikowska sukcesywnie zaczęła opisywać różne rejony Polski (w Empiku widziałam cztery kolejne tomy z tej serii czyli Polska płd.-zach., płn.- zach., płn.-wsch, i płd.-wsch.).
W tym pierwszym (i niejako sygnalnym) tomie nie mogło zabraknąć wzmianek o zabytkach większych miast, takich jak Toruń, Gniezno, Płock, Białystok czy Jelenia Góra. Ale mnie najbardziej spodobały się wypady do tych mniejszych, często zapomnianych, jak Ustrzyki Górne, Komańcza, Sanok.
Dzikowska oprowadza swoich czytelników także po Bieszczadach, Helu, wspomnianej już Biebrzy, szlaku piastowskim, Podlasiu, Kotlinie Jeleniogórskiej, Dolnym Śląsku. Zwiedza pałace, zamki i kościoły. Mówi, gdzie warto zajrzeć, czego nie można przeoczyć, i co warto zjeść w każdym z tych miejsc.
Przy tym przedstawia sylwetki osób z danym regionem lub miejscem obecnie związanych, często są to ludzie pozytywnie zakręceni. Z zainteresowaniem czytałam historię pani Darii Boiwko (mieszkającej w Komańczy, a pochodzącej z polsko-bojkowskiej rodziny), herpetologa i burmistrza Sanoka Wojciecha Blecharczyka czy też "króla Biebrzy", Krzysztofa Kawenczyńskiego, którego zresztą miałam okazję poznać przed laty, kiedy był jeszcze antykwariuszem (choć jakoś tak wyszło, że mimo że byłam dwukrotnie w biebrzańskim parku, nie trafiłam do ustronnych Bud, w których mieszka). Z równym zainteresowaniem czytałam także o Leonie Tarasewiczu, który choć jest bardzo znanym malarzem i artystą światowego formatu, nie ma zamiaru zupełnie opuścić rodzinnej Stacji Waliły na Białostocczyźnie, gdzie ma swój dom i pracownię, i gdzie może szukać inspiracji dla swej niezwykłej twórczości.
Dzikowska, pisząc książkę "Groch i kapusta", skierowała ją, jak przypuszczam, nie do młodszego pokolenia, ale raczej do tego już dojrzałego, na co wskazuje styl narracji (swego rodzaju gawęda), dobór obiektów i dodatkowych informacji turystycznych. Nie jest to obszerny katalog miejsc stale obecnych w przewodnikach. Wybór jest z pewnością subiektywny, bo często są to okolice, z którymi para podróżników była i jest związana, np. Bieszczady (miejsce magiczne Elżbiety Dzikowskiej), Toruń (Muzeum Podróżników im. Toniego Halika), więc nie brakuje osobistych refleksji.
Sądzę, że jeśli wpadną mi w ręce kolejne tomy z tej serii, także i je przeczytam.
Dla zainteresowanych przytoczę notę od wydawcy dotyczącą nowych (!) tomów:
Groch i Kapusta zdobyła nagrodę Najlepszej Podróżniczej Książki Roku. Oprócz opisów i zdjęć autorka poświęca sporo uwagi swoim bohaterom, którzy mają za zadanie przekazać swoją pasję, aby zafascynować i zainspirować do poznawania danego regionu. Drugie wydanie to nowa szata graficzna, sprawozdania z ostatnich podróży autorki i nowy klarowny podział Polski na cztery części.
2 komentarze:
Przejrzałam prawie cały Twój blog i bardzo podoba mi się klimat i jego "specjalizacja":) Będę sobie zaglądać. Pozdrawiam!
Dziękuję serdecznie i zapraszam :)
Prześlij komentarz