poniedziałek, 22 września 2008

The Ocean and Me - Sophie Zelmani

W tym miesiącu swoją premierę miała nowa płyta szwedzkiej piosenkarki, Sophie Zelmani. Lubię jej melancholijne, refleksyjne, często smutne piosenki, z dobrym tekstem. Śpiewane delikatnym głosem, z intymną nutą.
Nowa płyta jest w podobnym stylu.
Chyba najbardziej podoba mi się tytułowy utwór "Ocean and Me", ale także "Composing", "Yeah okey", "This room".
Ale w całości to jest muzyka do słuchania i zasłuchania się. Odpoczynek po męczącym dniu. Chwila dla siebie.

Cały album w krótkich fragmentach można posłuchać na youtube:

"THE OCEAN AND ME" It’s the ocean and me
We’re the ones to be I always fall asleep Beside the sea And we’ve got a certain way How it wakes me every day I never know though With what kind of wave And you know about oceans How brutally it can rush Drown you, or calmly caress you With a gentle touch Sometimes I bring my boat And I believe it’ll let me float It’s just that I’m so often Returning soaked The ocean has you Has the waves of you And I have never felt a sea So blue

"THIS ROOM" In this room There’s a man with a heart That I can understand He believes in God and that he Will be back again In this room there is love You can always come here To feel it again But if someone leaves You desperately Wish them back again In this room there’s a girl Here is she happy with her pain She believes in something else But at least She will fall again Just a little bit away from home Is this room In this room there’s a soul That is pouring you your wine And it plays to you the music That will make you stick around In this room there is piece I see angels all around I believe it in so much I am the last one To be around Just a little bit away from home Is this room Just a little bit away from home

"This Room" w całości na youtube (internet to potęga ;) : "Composing":
Można tylko żałować, że u nas jej płyty są trudno dostępne, a czasem poszczególne piosenki pojawiają się tylko na składankach, choćby takiej jak : "W kobiecym stylu" lub "All Night Love".

sobota, 13 września 2008

Wichrowe wzgórza (po włosku) - Cime tempestose

Akcja rozgrywa się ona na przełomie XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach i Drozdowym Gnieździe. Wichrowe Wzgórza ("Wuthering Heights") to posiadłość Earnshawów, natomiast Drozdowe Gniazdo (ang. Thrushcross Grange) - zamożnej rodziny Lintonów. Stary Earnshaw, będąc w Liverpoolu, spotyka i przygarnia małego cygańskiego przybłędę, któremu nadaje imię Heathcliff. Cathy (Catherine) jest natomiast córką Earnshawa. Po początkowej niechęci, Cathy - córka pana Earnshawa, bardzo przywiązuje się do małego znajdy. Jednak młody panicz Earnshaw i spadkobierca Wichrowych Wzgórz, nienawidzi "przybłędy". Dlatego też po śmierci swojego dobroczyńcy Heathcliff doznaje wielu upokorzeń ze strony przybranego brata. Jednocześnie rodzi się miłość pomiędzy Hethcliffem a Cathy. Uczucie, które później okazuje się niszczycielską siłą.

"Wichrowe wzgórza" to powieść jednej ze słynnych sióstr Bronte - Emily, zresztą to jedyna napisana przez nią powieść (sama Emily była osobą nieco tajemniczą, zamkniętą w sobie). Była już ekranizowana kilkakrotnie, w tym najsłynniejsza z adaptacji pochodzi z 1992 r. W rolę demonicznego Heathcliffa wcielił się wówczas Ralph Fiennes i stworzył tak przejmującą i zapadającą w pamięć kreację, że można by powiedzieć, że Heathcliff ma twarz Ralpha Fiennesa. Cathy zagrała wtedy Juliette Binoche.
Z pewnością trudno rywalizować z tą świetną i klasyczną już dziś ekranizacją, jednak pokusili się o to Włosi, którzy przerobili powieść Bronte, osadzili ją w zimowym i skalistym krajobrazie (zamiast dzikim, wrzosowo-bagiennym krajobrazie Yorkshire w północno-zachodniej Anglii), a w głównej roli obsadzili swoją gwiazdę - Alessio Boni, znaną z bardzo dobrej roli Andrieja Bołkońskiego w "Wojnie i Pokoju" 2007.
Nie jest to więc wierna adaptacja, zmian jest bardzo wiele, począwszy od imion bohaterów - zamiast Hindleya jest Ivory. Nie ma postaci Haretona (Ivory nie żeni się), ani syna Izabeli. Pokazano, że Heathcliff po wyjeździe z Wichrowych Wzgórz zaciągnął się na statek, potem stał się palaczem opium. Jednak jego postać w tym ujęciu wydaje się postacią skrzywdzoną i nieszczęśliwą aż do końca, a winną jest Cathy, która odrzuciła jego miłość i szukając wygody i lepszego życia wyszła za mąż za innego. Jedyna zemsta Heathcliffa to jego ślub z Isabellą, która jednak po śmierci Cathy go opuszcza.
Alessio przekonująca gra tą postać, jednak daleko mu do niezapomnianej kreacji Fiennesa. Mnie szczególnie nie podobała się fryzura włoskiego aktora - niesforna splątana grzywa włosów, najlepiej wyglądał w scenie, w której przypominał Andrieja Bołkońskiego - Alessio ma w niej ściągnięte do tyłu włosy, bokobrody i jest ubrany w czarny plaszcz, a pod spodem białą koszulę.
Dobrze w roli Cathy wypadła śliczna Anita Caprioli, dobrze oddała miotające ją uczucia - miłość do Heathcliffa i tęsknotę za nim, a jednocześnie obawę przed wspólnym życiem w ubóstwie. Reszta obsady wypadła dość blado, zwłaszcza Linton.
Drażnią z pewnością pewne rozwiązania akcji - od kiedy to wrzosowiska są tak pokryte śniegiem, jak wrzos może rosnąć na ośnieżonych skałach?
Szkoda, że okrojono spory materiał z książki i stworzono dość melodramatyczną historię, bardziej o zawiedzionej miłości niż o pełnej sprzeczności naturze ludzkiej, oraz grze miłości i nienawiści.
W postaci granej przez Alessio widać jednak dramat człowieka, który poniżany w dzieciństwie zyskał, a potem utracił swoją jedyną miłość i sens życia. Chyba najbardziej podobała mi się scena, kiedy Heathcliff trzyma Cathy w ramionach i krzyczy, żeby nikt jej nie ważył się dotknąć, bo teraz po śmierci ona już należy tylko do niego.

niedziela, 24 sierpnia 2008

Cesarzowa i Gejsza

Te filmy oglądałam jakiś czas temu, ale warto o nich wspomnieć

Cesarzowa (Curse of the Golden Flower)
Historia pięknej, silnej, władczej kobiety, cesarzowej potężnego imperium z czasow dynastii Tang. Za murami Zakazanego Miasta skrywane są największe sekrety. Nękane wojnami cesarstwo chyli się ku upadkowi. Pomiędzy miłością i pożądaniem, wśród intryg i brutalnej gry rozpoczyna się walka o władzę. [..] W przeddzień chińskiego święta Chong Yang, do wypełnionego chryzantemami cesarskiego pałacu, wraca niespodziewanie cesarz z drugim synem. Zbliża się czas wyboru następcy tronu…
Proszę nie zrażać się scenami walki, tak naprawdę pojawiają się w drugiej części filmu, choć są naprawdę imponujace i zapierają dech w piersiach - fantastyczne sceny zbiorowe! Pojedynczy czlowiek wydaje się małą mróweczka w tej potężnej machinie. Ale ten film jest w istocie raczej kameralną tragedią antyczną czy dramatem szekspirowskim. Rzecz dotyczny bowiem żądzy władzy, miłości i lojalności - a bohaterami jest mała grupka osób. Tak lubiany przeze mnie Chow Yun-Fat (grał m.in. w "Annie i królu") tutaj nie daje się lubić. Widz stoi po stronie cesarzowej (w tej roli Li Long - znana z "Wyznań Gejszy"). Film został zrobiony z prawdziwym przepychem - wnętrza, kolory, bajeczne kostiumy, codzienny rytuał na dworze, sceny zbiorowe - to wszystko potrafi oszołomić. Ponieważ interesuję się od lat kulturą chińską, ogladałam "Cesarzową" z niekłamaną przyjemnością.
Na pewno jeszcze większe wrażenie zrobiłby na mnie ten obraz, gdybym ogladała go w kinie.














------------------------------------------------------------------------
"Wyznania Gejszy" (Memoirs of a Geisha)
Mała Chiyo trafia do domu gejsz, gdzie od samego początku ma bardzo dużo obowiązków. Na domiar złego reprezentacyjna gejsza Hatsumomo postanawia upokorzyć dziewczynkę, obawiając się jej, jako przyszłej rywalki. Chiyo marzy jedynie o tym, aby odnaleźć swoją siostrę i uciec z tego wrogiego otoczenia. W końcu dziewczynka ucieka, jednak kończy się to dla niej kontuzją i straceniem wszelkich szans na zostanie gejszą. Od tej pory ma być jedynie posługaczką, co oczywiście bardzo cieszy Hatsumomo. Pewnego dnia upokorzona i zapłakana Chiyo spotyka na swej drodze Przewodniczacego, który zwraca na nią uwagę. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że dzięki temu człowiekowi jej życie może się odmienić. Jednak to spotkanie zmienia jej spojrzenie na świat, dlatego sama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i skorzystać z każdej szansy na zostanie gejszą. Pomocną dłoń wyciąga do niej bardzo sławna Mameha. To właśnie dzięki niej Chiyo wkrótce stanie się kimś innym i przybierze piękne imię Sayuri...
Film bardzo interesujący, pokazuje egzotyczny dla nas świat gejsz i ich smutnego życia. A jednak to przede wszystkim film o miłości, ktora potrafi motywować i trwać całe życie, pomimo różnych przeciwności losu.
Książki nie czytałam, więc trudno mi powiedzieć, czy to dobra ekranizacja.

poniedziałek, 28 lipca 2008

Rodzina Połanieckich - polski film kostiumowy

Pełna ciepła i liryzmu miłosna historia, a w tle ziemiańskie dworki i Warszawa końca XIX wieku. Realistyczny obraz miłości wielkiej, ale trudnej. Opowieść o tradycji i przywiązaniu do rodzinnych stron, godności i honorze, utrzymana w nastrojowo- refleksyjnym klimacie.
W Polsce nie kręci się zbyt wielu filmów kostiumowych, a właściwie w ostatnich latach nie kręci się ich wcale. Bum na podobne produkcje nastąpił w latach 70., kiedy to powstało kilka z nich, a wśród nich "Rodzina Połanieckich" - ekranizacja powieści noblisty, Henryka Sienkiewicza, o czym przypomina czołówka serialu. Powieść powstała w 1895 roku, nie jest co prawda arcydziełem, ale film jest moim zdaniem jednym z najlepszych polskich filmów kostiumowych, na równi z ekranizacją "Lalki" wg powieści Bolesława Prusa. Trudno oczywiście porównywać polskie dokonania z dorobkiem telewizji BBC, która specjalizuje się m.in. w produkcji kostiumowców, jednak zaletą naszych produkcji jest to, że opowiadają o XIX wieku i mówią o polskich problemach, przybliżając tamte czasy lepiej, niż rzadko czytana obecnie ówczesna literatura.
"Rodzina Połanieckich" ma to czego można się spodziewać po filmach kostiumowych: dobrą scenografię, świetną obsadę, plenery i wnętrza oraz ciekawą fabułę z wyeksponowanym wątkiem miłosnym. Czego więcej trzeba? Oczywiście film z perspektywy lat nie prezentuje się tak dobrze, jak by się chciało, bo na tego typu produkcje potrzeba dużych nakładów finansowych, a wiadomo, że budżet nie mógł być ogromny (choć myślę, że i tak był spory), więc nasze Karkonosze musiały grać Szwajcarię, ale za to część zdjęć była kręcona w Wenecji. W filmie wykorzystano także otoczenie dworku i sam dworek w Łękach Kościelnych (Krzemień), pałac Poznańskich i Pałac Ewalda Kerna w Łodzi, Walewice, Łazienki Warszawskie, Stare i Nowe Miasto oraz Mariensztat.
Obsada filmu jest znakomita, wystarczy wspomnieć, że główne role zagrali i niezapomniane postacie wykreowali: Anna Nehrebecka, Andrzej May, Jan Englert, Czesław Wołłejko (uwielbiam go, także za tę rolę), Andrzej Seweryn, Anna Milewska, Andrzej Chrzanowski, Ewa Szykulska. Świetna jest muzyka, którą skomponował Wojciech Kilar. Film nie jest oczywiście pozbawiony wad, ale mimo wszystko, moim zdaniem, to jeden z najlepszych polskich filmów kostiumowych i właściwie mój ulubiony.
"Rodzina Połanieckich" to historia miłości Stanisława Połanieckiego i pięknej Maryni Pławickiej, osadzona w sc enerii ziemiańskich dworków i Warszawy z końca XIX wieku. Ten 7-odcinkowy serial ma w sobie to, co w filmach lubię: to nastrojowa, nawet nieco sentymentalna opowieść z happy endem. Ale w środku są pewne niewesołe konkluzje, przemyślenia o życiu i miłości, a także narodowym charakterze Polaków, choć czasem podawane wprost z ekranu ustami bohaterów. To jednak przede wszystkim historia o miłości, zdradzie, wybaczaniu, zazdrości i małżeństwie. I szukaniu podstawowych wartości i podstawowych prawd. Opowieść o rodzinie i jej stawaniu się. I szukaniu swojego miejsca na ziemi.

Jest wiosna 1893 ro ku. Trzydziestoparoletni Stanisław Połaniecki, wywodzący się z zamożnej rodziny ziemiańskiej, po studiach za granicą zajął się działalnością kupiecką. Pragnie jako współwłaściciel Domu Bankowo - Handlowego rozszerzyć jego działalność, ale do tego potrzebny jest kapitał. Połaniecki postanawia odebrać zastaw kilkudziesięciu tysięcy rubli na hipotece majątku Krzemień, który należy do jego dalekiego krewnego, pana Pławickiego, gospodarującego tam z córką. Połaniecki poznaje Marynię, do małżeństwa z którą usilnie namawia Stacha zaprzyjaźniona z obojgiem Emilia. Pierwszy dzień wizyty upływa w rodzinnej atmosferze - Połaniecki ulega urokowi Maryni, ona także nie pozostaje obojętna. Jednak sprawy finansowe nie zostają załatwione pozytywnie: Pławicki nie ma pieniędzy na spłatę długu i odprawia krewniaka z kwitkiem. Stach wyjeżdża rozdrażniony i zły, postanawiając odstąpić sumę na hipotece Krzemienia...
Tak zaczyna się cała historia. Miłość zmienia się w nienawiść, trzeba czasu, żeby to się zmieniło, a i później nie będzie łatwo.
Ten główny wątek jest otoczony wieloma pobocznymi, które mają wpływ na ten główny: jest więc m.in. historia chorego na serce dziecka - dziewczynki Litki i jej matki, zakochanego w pani Emilii dekadenta Bukackiego, adwokata Maszki, który nieudolnie próbuje robić interesy, młodego poety Zawiłowskiego oraz pozornie szczęśliwego małżeństwa, które przeżywa głęboki kryzys.
Przy tym są wzmianki o ówczesnych wynalazkach: telefonie Bella, podróżach balonem, nowego rodzaju transakcjach handlowych. Są także polowania, pojedynki, kuligi, wyścigi konne. To wszystko nadaje filmowi klimat epoki.
Kiedyś bardzo podobała mi się postać pana Stacha czyli Stanisława Połanieckiego, teraz patrzę już na nią bardziej krytycznie, ale nie da się ukryć, że dalej darzę ją pewnym sentymentem. Może dlatego, że Andrzej May obdarzył ją pewnym naturalnym ciepłem. Bardzo lubię postać pana Pławickiego - w tej roli niezapomniany Czesław Wołłejko, po prostu mistrzostwo! Lubię także postać Bigiela, wspólnika Połanieckiego (w tej roli Andrzej Chrzanowski), który znakomicie łączy interesy z życiem prywatnym, mimo posiadania wielodzietnej rodziny. Świetne aktorsko postacie stworzyli także Jan Englert (Maszko) i Andrzej Seweryn (Bukacki).
Ale właściwie wszyscy są tu znakomici, nawet w epizodach.
Film widziałam wielokrotnie, niektóre dialogi znam już na pamięć.
Cieszę się, że w tym roku serial wyszedł na DVD, bo wreszcie mam go na własność i w lepszej jakości niż na zdartej kasecie VHS.