niedziela, 19 lipca 2009

Oświadczyny księcia

Jak można zrezygnować z życiowej szansy? Uciec tuż przed spodziewanymi oświadczynami księcia? I to w dodatku młodego, przystojnego i bogatego? Rodzicom Phoebe nie mieściło się to w głowie. Ubolewali, że ich niezależna duchem córka odbiega od ideału debiutantki. Wiedzieli, że woli ona spędzać czas w stajni niż w salonach, a jej ulubionym strojem jest kostium do konnej jazdy, nie zaś suknia balowa i że mówi to, co myśli. Nie wiedzieli natomiast, że Phoebe miała już okazję poznać Sylvestra Rayne'a, księcia Salforda, i uznała, że jest nieznośnie arogancki oraz wyniosły. Mało tego, uczyniła z niego głównego bohatera napisanej przez siebie powieści, ukazującej angielską socjetę w krzywym zwierciadle. I w dodatku książka wkrótce miała się ukazać.
Książka Georgette Heyer "Oświadczyny księcia" (w oryg. "Sylvester") powtarza nieco schemat "Dumy i Uprzedzenia" Jane Austen. On jest dumnym arystokratą, jednym z najzamożniejszych ludzi w Anglii, ona jest od początku uprzedzona do niego. A jednak oboje muszą zweryfikować zdanie na swój temat, zwalczyć swoją dumę i uprzedzenia, aż w końcu dochodzą do wniosku, że są dla siebie stworzeni, tym bardziej, że oboje kochają konie (zabawna jest scena w gospodzie, gdy książę musi się nimi zajmować).
Powieść Georgette Heyer jest pogodna, pełna humoru, a dialogi dowcipne. Jest tu kilka barwnie opisanych postaci, np. sir Nugent, modniś, bratowa Sylvestra, lady Rayne, przyjaciel Phoebe, bezpośredni i szczery Tom czy wreszcie bratanek księcia, Edmund. Sam Sylvester jest tak opisany, że pomimo mało znaczących wad trudno go nie lubić.
Oczywiście można się zastanawiać, co jest zgodne z realiami epoki, a co nie. Ile mógł znieść Sylvester, książę Salford, a na co mogła sobie pozwolić młoda niezamężna panienka. Konwencja jest więc nieco umowna. Książę zaiste jest pełen dobrej woli i cierpliwy i ma duże poczucie humoru. Zwłaszcza, że Phoebe jeszcze dobrze go nie znając, karykaturalnie sportretowała go w napisanej przez siebie powieści, która szybko została spopularyzowana w towarzystwie, które nie omieszkało porównywać bohaterów z realnymi osobami.
Jednak wszystko kończy się dobrze, a młoda panna i książę mimo skandalu dochodzą do szczęśliwego porozumienia, a swatający ich, z początku bezskutecznie, mogą na końcu poczuć się usatysfakcjonowani.
W przedmowie do powieści Joan Wolf mówi, że "Oświadczyny księcia" to "Duma i Uprzedzenie" w ujęciu Georgette Heyer, a i ja tę książkę miłośnikom Jane Austen bardzo polecam.

P.S. W Anglii ukazał się audiobook "Sylvester" czytany przez brytyjskiego aktora - znanego z roli Johna Thorntona w "North and South" - Richarda Armitage`a.

4 komentarze:

Caitri pisze...

Z czystej ciekawości chyba się zainteresuję.

Beata Woźniak pisze...

Cieszę się, że zaczęłaś pisac recenzje książek. Dodaję cię do mojej listy blogów. Pozdrawiam (migotka z forum)

bsmietanka pisze...

Lubię Heyer, ale wystrzegam się wszelkich polskich tłumaczeń bo są po prostu kiepskie, tłumacze trochę ją lekceważą. A niesłusznie, jest to autorka uznana w Anglii, specjalistka od romansów historycznych, które są zwykle bardzo zabawne, tak jak zauważyłaś z umowną konwencją i barwnymi postaciami, ale to wszystko nie odejmuje uroku jej powieścią :) Sylvestra czytałam zbyt dawno by móc powiedzieć coś więcej, ale pamiętam, że dobrze się bawiłam.

Gosia pisze...

Serdecznie dziękuję za komentarze i zapraszam do odwiedzin. Pozdrawiam znajomych. Ja także zaglądam na prowadzone przez Was blogi :)
Jeśli chodzi o Heyer, "Oświadczyny księcia" to pierwsza jej powieść, którą przeczytałam (zachęcona wydaniem audiobooka), więc trudno mi powiedzieć coś więcej o jej stylu pisania, tym bardziej, że zawsze, tak jak pisałaś, swoje pięć groszy wrzuca tłumacz.
Powieść pisana była z humorem i sporo w niej analogii do "Dumy i Uprzedzenia", więc lektura była lekka i przyjemna. Tego oczekiwałam i się nie zawiodłam.