poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Brothers (2009)

Film oparty jest na duńskim filmie "Bracia" z 2004 roku. Tommy Cahill (Jake Gyllenhaal) pociesza rodzinę swojego brata, Sama (Tobey Maguire) - jego żonę Grace (Natalie Portman) i ich dzieci - po jego zaginięciu na wyprawie wojennej. Sam przebywał na misji w Afganistanie i jest uważany za zmarłego. Między Tommym i Grace stopniowo rodzi się uczucie, które nie będzie miało szansy się rozwinąć, gdy sytuacja niespodziewanie się skomplikuje...

"Tylko polegli mogą zobaczyć koniec wojny - ja zobaczyłem ale nie wiem czy potrafię jeszcze żyć.."

Kiedy przeczytałam opis tego filmu, miałam skojarzenia z "Lecą żurawie". Nic bardziej mylnego. Chociaż jest tu miłosny trójkąt i motyw męża, który jedzie na wojnę i zostaje uznany za zmarłego, a żona zbliża się do jego brata, jednak w tym filmie chodzi o zupełnie coś innego. Jak dla mnie to kameralny obraz antywojenny, a także opowieść o tym, jak bardzo można się pomylić w ocenie jakiegoś człowieka i o tym, że zarówno dobro, jak i zło tkwi w każdym z nas.

Jest dwóch braci, ten który jest dobrym synem, bo spełnia oczekiwania rodziców. Ma żonę i dwie małe córeczki, które bardzo kocha. Jest też dobrym żołnierzem. Drugi jest czarną owcą w rodzinie, ma skłonności do alkoholu, a po napadzie na bank trafia do więzienia.

Kiedy Sam ma wyjechać na kolejną misję do Afganistanu, z więzienia wychodzi Tommy - nie jest miło witany przez ojca, który stawia mu jako wzór do naśladowania młodszego brata, także żona brata nie darzy go sympatią.

Wkrótce Sam wyjeżdża, a po jakimś czasie zostaje uznany za zmarłego, gdyż jego helikopter rozbił się w górach. Odbywa się symboliczny pogrzeb, Sam zostaje nazwany bohaterem wojennym. Grace jest załamana śmiercią męża, nie może pogodzić się z tym, co się stało. To wspólne nieszczęście zbliża do siebie ją i Tommy`ego. On za namową ojca postanawia jej pomóc i wraz z kolegami remontuje jej kuchnię, by poczuła się choć trochę lepiej. Zaczyna też spędzać więcej czasu z dziećmi i z samą Grace. Dziewczynki szybko przekonują się do niego.

Jednak Sam nie zginął w Afganistanie, został wraz z kolegą z oddziału jedynie uwięziony przez Talibów i przez kilka miesięcy przebywał w zamknięciu. Po uwolnieniu przez wojsko, wraca do domu, jednak jako zupełnie inny człowiek. Wyczuwa to żona, wyczuwają też dzieci, które nie lubią już tego nowego ojca, w zamian wolą wujka Tommy`ego.

Sam podejrzewa żonę o zdradę, ma niemal obsesję na tym punkcie. Nie chce rozmawiać o tym, co się stało w Afganistanie, a co pozostawiło w jego psychice głęboki ślad. Czy może się uwolnić od wspomnień? Czy może zapomnieć o tym co zrobił? Czy może być takim człowiekiem, jakim był wcześniej? Czy odzyska miłość żony i dzieci? Czy można wrócić do takiego życia jak przed tą wojną?

W zasadzie to bardzo dobrze pomyślany film antywojenny i może powinni go obejrzeć wszyscy, którzy wyjeżdżają jako ochotnicy na misje wojenne. Myślę, że tak jak stało się to po wojnie wietnamskiej, tak samo po Iraku i po Afganistanie, Amerykanie mają duży problem społeczny z żołnierzami, który po powrocie z misji nie mogą się odnaleźć w normalnym życiu, a w dodatku mogą być zagrożeniem dla swoich najbliższych.

Dlatego, jak sądzę, ten film chociaż pokazuje zagrożenia, i dobrze że to robi, nie maluje jednak obrazu tragicznego. Ostatnia scena jest otwarta, pozostawia pole do interpretacji i do wyobraźni, nie mówi o tym, jak potoczyło się życie tych ludzi. Cieszę się, że nie było tutaj tak amerykańskiego hurraoptymizmu.

Mądry film.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tak, film dobry chociaż trochę się zawiodłam na grze Portman. Wygląda jak zwykle dobrze ale czegoś zabrakło... Gosiu, jeśli nie widziałaś wersji duńskiej z 2004 roku to polecam.

Anonimowy pisze...

dziękuję za kolejny dobry film, pozdrawiam
Alicja