Susie Salmon zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana przez swojego sąsiada. To, co się dzieje po jej śmierci, obserwuje z nieba. Spoglądając w dół, snuje głosem czternastolatki powieść koszmarną, ale też pełną nadziei. Przez długie tygodnie po swojej śmierci Susie obserwuje życie, które toczy się już bez niej – przysłuchuje się pogłoskom na temat swojego zniknięcia, współczuje rodzicom, którzy ciągle wierzą, że córka się odnajdzie, obserwuje, jak ten, który ją zamordował, zaciera ślady zbrodni, widzi jak rozpada się małżeństwo jej rodziców.
Nie jest łatwo ocenić ten film. Uznałabym go za wybitny, ale niektóre sceny mnie nieco raziły swoją kiczowatością. Jednak cały nastrój w nim panujący, wiele ciekawych rozwiązań i scen, dobre aktorstwo spowodowały, że oceniam go mimo wszystko bardzo wysoko.
Muszę powiedzieć, że zastanawiałam się, czy w ogóle go obejrzeć, bo tematyka trudna i generalnie unikam podobnych filmów, żeby się nie dołować, jednak trailer mnie zachęcił i nie żałuję, że się zdecydowałam po niego sięgnąć.
Grę Marka Wahlberga (długo uważałam, że to Kevin Bacon) w tym filmie oceniam bardzo dobrze. Świetnie spisała się Saoirse Ronan jako główna bohaterka. Dobrze zagrał także Stanley Tucci. A zabawna postać młodej babci granej przez Susan Sarandon wprowadza tak potrzebny element humoru.
Jak mówiłam, wiele ujęć w tym filmie jest bardzo dopracowanych i niemal zjawiskowych. Cały początek jest świetny, ze sceną, w której mała dziewczynka obserwuje uwięzionego w szklanej kuli pingwinka i współczuje mu, że jest sam, a ojciec twierdzi, że on na swój sposób jest szczęśliwy (za kilka lat ona znajdzie się w podobnym świecie). I gdy czekamy na to, co ma się zdarzyć, widząc beztroskę całego otoczenia, szczęśliwe życie rodziny i radość 14-latki, która właśnie nieśmiało wkracza w dorosłość. Jednak za chwilę to wszystko zostaje brutalnie zburzone.
Poruszające jest zestawienie scen - tej, gdy rodzina je posiłek, nie wiedząc o tym, co dzieje się właśnie gdzie indziej i tej, w której 14-latka spotyka swego mordercę. Tak jak powiedziałam, cała pierwsza część filmu jest bardzo dobra.
Jednak, moim zdaniem, gdyby reżyser nie postawił takiego nacisku na wykorzystywanie komputerowych technik filmowych, ten obraz byłby lepszy, a wydaje się nadmiernie nimi przeładowany. Wiele sekwencji czyśćca czy raju uważam bowiem za niepotrzebne, przez swoją kiczowatość film traci wówczas spójność, gdyż są one za długie.
Jednak dwie z podobnych scen uważam za świetne i wzruszające - ta, w której statki w butelce rozbijają się o skały i ta, w której do drzewa podchodzą ofiary mordercy. Tej ostatniej scenie towarzyszy utwór This Mortal Coil "Song of the Siren", który bardzo przypomina pieśni Lisy Gerard z "Gladiatora".
Film mówi o rodzinie, która musi się pogodzić z utratą córki i siostry, i pokazuje, że jest to niełatwe, a zarówno w członkach rodziny (w tym przypadku w ojcu i siostrze), jak i w osobie, która odchodzi, rodzi się smutek i nienawiść do sprawcy, który to wszystko spowodował. Bliscy nie mogą się pogodzić z tym, co zaszło. Ojciec najpierw wyładowuje swoją wściekłość na przedmiotach, a potem próbuje szukać mordercy. Matka wydaje się zupełnie zagubiona.
Bardzo smutny to obraz i niełatwo się go ogląda. Być może dlatego jest dużo scen stamtąd - świata, w którym, jak się wydaje, nie ma zmartwień, jest radość i szczęście. Jednak bohaterka wciąż nie może tam się udać, gdyż coś jeszcze ma do zrobienia, ten utracony dom jest niczym latarnia morska, która wabi ją do siebie. Musi poczekać, aż rodzina scali się na nowo. Dopiero wtedy może odejść.
Wobec tego filmu nie pozostaje się obojętnym, może czasem irytować, ale przede wszystkim wzbudza emocje i wzruszenia. Nie żałuję, że go obejrzałam. Myślę, że pewne ujęcia i ten klimat będę długo pamiętać.
Spoiler!
Przerażające są sceny, gdy morderca planuje swoje działania, pozbywa się ze skutkiem wszystkich dowodów zbrodni, a potem zaczyna myśleć o kolejnej zbrodni. Świetna jest pełna napięcia scena w jego domu, gdy włamuje się tam siostra ofiary. Bardzo przygnębiające jest zakończenie, sprawcę spotyka kara rodem z deux ex machina. Jest to dziwne i bardzo smutne, tak jakby na ziemi nikt nie był w stanie go zdemaskować i ukarać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz