niedziela, 26 października 2008

Beau Brummell: This charming man

Beau Brummell był arbitrem męskiej mody w okresie brytyjskiej Regencji (początek XIX wieku) i przyjacielem samego księcia Regenta. Zapoczątkował modę na męskie stroje, które miały być subtelne, ale dopasowane, świetnie skrojone, ozdobione halsztukiem - kawałkiem materiału zawiązanym kunsztownie wokół szyi z przodu koszuli. To on wprowadził modę na nowoczesny męski garnitur, noszony z krawatem. Twierdził, że ubieranie się zabiera mu kilka godzin i że buty poleruje szampanem. Według niego dżentelmen powinien codziennie się kąpać i raz dziennie zmieniać bieliznę, włosy należy myć, a nie smarować brylantyną. Jego styl ubierania był określany jako dandyzm.
W 2006 roku telewizja BBC nakręciła film na podstawie jego życia z główną rolą Jamesa Purefoya w reżyserii Philippy Lowthorpe, scenariusz napisał Simon Bent. Oprócz Purefoya w filmie wystąpili: Hugh Bonneville (książę Regent), Matthew Rhys (Lord Byron), Elliot Levey (krawiec). 85-minutowy film nakręcono w Bath i Wilton.

Film obejrzałam z dużym zainteresowaniem, gdyż mogłam w nim zobaczyć dwóch interesujących aktorów - Purefoya i Bonnevilla. Obaj mnie nie zawiedli. Hugh Bonneville zagrał księcia Regenta z subtelnym humorem i tej roli nie przeszarżował, o co było łatwo w tej sytuacji.
Film zaczyna się sceną codziennej toalety późniejszego arbitra elegancji, który wybiera się z wizytą do pałacu księcia Regenta. Od tego dnia, w którym Beau Brummell doradza księciu Regentowi ubranie się według narzuconego przez siebie wzorca eleganckiego, męskiego ubioru (i porzucenie mocnego makijażu oraz zbyt przeładowanego stroju), jest traktowany przez niego jako przyjaciel. Tym samym staje się wyrocznią mody dla całego "towarzystwa", młodzi mężczyźni proszą o rady dotyczące ubioru, a nawet przychodzą do niego do domu, by zobaczyć, w jaki sposób codziennie przygotowuje się do wyjścia. Drzwi pałacu księcia są zawsze dla niego otwarte, a on sam dzięki tej znajomości może dostawać kredyty - na życie i na kosztowne stroje. Jednak szczęście nigdy nie trwa wiecznie, a trudno żyć cały czas na kredyt. Dobra passa odwraca się, gdy Brummell poznaje Lorda Byrona, który zaczyna go fascynować swoją niepokorną i trochę dziką naturą. Zaczyna wieść hulaszcze życie, jednocześnie zaniedbując swojego możnego protektora i go lekceważąc - książę nie znosi Byrona i ostrzega go przed nim. W końcu miarka się przebiera, Brummell traci łaski księcia, a wkrótce wierzyciele zaczynają się dopominać o swoje. Los Brummella wydaje się przesądzony...
W tym filmie jest kilka ciekawie nakręconych scen, w tym interesująca scena ubierania się ;) - dobrze że do tej roli wybrali właśnie Purefoya :) . Naprawdę warto pochwalić fantastyczną rolę Hugh Bonnevilla. Muszę tu dodać, że Bonneville`a ostatnio widziałam w kilku produkcjach i we wszystkich wypadł świetnie: "Vicar of Dibley", "Daniel Deronda", "Iris", "Bonekickers", "Lost in Austen", "Miss Austen Regrets", no i oczywiście w "Beau Brummell".
W tym ostatnim filmie interesująca jest także muzyka Petera Salema, która na początku wydaje się zbyt nowoczesna, ale dobrze komponuje się z całością. Film warto obejrzeć.

Książę Regent przed przemianą ;)

piątek, 10 października 2008

Kropla słońca (Sunshine)

W ramach przypomnienia filmów już kiedyś obejrzanych (i to z udziałem jednego z moich ulubionych aktorów)...

Historia trzech pokoleń rodziny Sonnenscheinów na Węgrzech, od 1900 roku po dzień dzisiejszy. Akcja skupia się na trzech kolejnych męskich potomkach odtwarzanych przez Ralpha Fiennesa. Ich losy ściśle łączą się z historią. Dotyczą ich związków z kobietami, dróg do kariery i zmagań z własną duszą. Rewolucje, obie wojny światowe, stosunek społeczeństwa do ich pochodzenia... wszystko to ma wpływ na ich życie. Zmieniają nazwisko na bardziej "węgierskie", potem przechodzą na wiarę katolicką, co jednak nie uchroni ich przed najgorszymi doświadczeniami w historii XX wieku.
Reżyseria: Istvan Szabo. Obsada: Ralph Fiennes, William Hurt, Rachel Weisz, Jennifer Ehle, Rosemary Harris.

Wybitny film, jeden z najlepszych w dorobku Ralpha Fiennesa. To z takich dzieł w jego filmowej karierze można być dumnym. Gra tu jednocześnie trzy postacie: dziadka, ojca i syna, bo to film o trzech pokoleniach rodziny żydowskiej. ale wlaściwie wcale nie o tym. To film o miłości, wolności, ironii historii, polityce, odpowiedzialnosci. Film bardzo bogaty w treści. Trudno go opowiedzieć, choć historia wydaje się pozornie prosta, ale losy bohaterów wcale do takich nie należały. Musieli dokonywać wyborów albo raczej historia dokonywała wyboru za nich. Oni się jedynie dostosowywali do warunków, do sytuacji.
To rzecz rownież o tym, że każdy kolejny reżim bierze odwet na kolejnym; ci co byli na szczycie, stają się ofiarami. I tak bez końca: kołowrót historii. Bo losy kolejnych pokoleń, ich wybory też się powtarzały, syn popełniał błędy ojca.
Ralph gra świetnie, wspaniała jest także rola Jennifer Ehle, choć w dalszej części historii zastępuje ją bardzo dobrze dobrana inna, starsza aktorka (zreszta matka Ehle). Babka Valeria jest nicią łączącą wszystkie pokolenia.
Pięknie podsumowuje cały
film list pradziadka czytany na końcu przez jego prawnuka, Ivana.
Film trwa około trzech godzin, ale wcale się nie nuży. Zasługa to scenariusza i świetnej gry aktorskiej.


poniedziałek, 22 września 2008

The Ocean and Me - Sophie Zelmani

W tym miesiącu swoją premierę miała nowa płyta szwedzkiej piosenkarki, Sophie Zelmani. Lubię jej melancholijne, refleksyjne, często smutne piosenki, z dobrym tekstem. Śpiewane delikatnym głosem, z intymną nutą.
Nowa płyta jest w podobnym stylu.
Chyba najbardziej podoba mi się tytułowy utwór "Ocean and Me", ale także "Composing", "Yeah okey", "This room".
Ale w całości to jest muzyka do słuchania i zasłuchania się. Odpoczynek po męczącym dniu. Chwila dla siebie.

Cały album w krótkich fragmentach można posłuchać na youtube:

"THE OCEAN AND ME" It’s the ocean and me
We’re the ones to be I always fall asleep Beside the sea And we’ve got a certain way How it wakes me every day I never know though With what kind of wave And you know about oceans How brutally it can rush Drown you, or calmly caress you With a gentle touch Sometimes I bring my boat And I believe it’ll let me float It’s just that I’m so often Returning soaked The ocean has you Has the waves of you And I have never felt a sea So blue

"THIS ROOM" In this room There’s a man with a heart That I can understand He believes in God and that he Will be back again In this room there is love You can always come here To feel it again But if someone leaves You desperately Wish them back again In this room there’s a girl Here is she happy with her pain She believes in something else But at least She will fall again Just a little bit away from home Is this room In this room there’s a soul That is pouring you your wine And it plays to you the music That will make you stick around In this room there is piece I see angels all around I believe it in so much I am the last one To be around Just a little bit away from home Is this room Just a little bit away from home

"This Room" w całości na youtube (internet to potęga ;) : "Composing":
Można tylko żałować, że u nas jej płyty są trudno dostępne, a czasem poszczególne piosenki pojawiają się tylko na składankach, choćby takiej jak : "W kobiecym stylu" lub "All Night Love".

sobota, 13 września 2008

Wichrowe wzgórza (po włosku) - Cime tempestose

Akcja rozgrywa się ona na przełomie XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach i Drozdowym Gnieździe. Wichrowe Wzgórza ("Wuthering Heights") to posiadłość Earnshawów, natomiast Drozdowe Gniazdo (ang. Thrushcross Grange) - zamożnej rodziny Lintonów. Stary Earnshaw, będąc w Liverpoolu, spotyka i przygarnia małego cygańskiego przybłędę, któremu nadaje imię Heathcliff. Cathy (Catherine) jest natomiast córką Earnshawa. Po początkowej niechęci, Cathy - córka pana Earnshawa, bardzo przywiązuje się do małego znajdy. Jednak młody panicz Earnshaw i spadkobierca Wichrowych Wzgórz, nienawidzi "przybłędy". Dlatego też po śmierci swojego dobroczyńcy Heathcliff doznaje wielu upokorzeń ze strony przybranego brata. Jednocześnie rodzi się miłość pomiędzy Hethcliffem a Cathy. Uczucie, które później okazuje się niszczycielską siłą.

"Wichrowe wzgórza" to powieść jednej ze słynnych sióstr Bronte - Emily, zresztą to jedyna napisana przez nią powieść (sama Emily była osobą nieco tajemniczą, zamkniętą w sobie). Była już ekranizowana kilkakrotnie, w tym najsłynniejsza z adaptacji pochodzi z 1992 r. W rolę demonicznego Heathcliffa wcielił się wówczas Ralph Fiennes i stworzył tak przejmującą i zapadającą w pamięć kreację, że można by powiedzieć, że Heathcliff ma twarz Ralpha Fiennesa. Cathy zagrała wtedy Juliette Binoche.
Z pewnością trudno rywalizować z tą świetną i klasyczną już dziś ekranizacją, jednak pokusili się o to Włosi, którzy przerobili powieść Bronte, osadzili ją w zimowym i skalistym krajobrazie (zamiast dzikim, wrzosowo-bagiennym krajobrazie Yorkshire w północno-zachodniej Anglii), a w głównej roli obsadzili swoją gwiazdę - Alessio Boni, znaną z bardzo dobrej roli Andrieja Bołkońskiego w "Wojnie i Pokoju" 2007.
Nie jest to więc wierna adaptacja, zmian jest bardzo wiele, począwszy od imion bohaterów - zamiast Hindleya jest Ivory. Nie ma postaci Haretona (Ivory nie żeni się), ani syna Izabeli. Pokazano, że Heathcliff po wyjeździe z Wichrowych Wzgórz zaciągnął się na statek, potem stał się palaczem opium. Jednak jego postać w tym ujęciu wydaje się postacią skrzywdzoną i nieszczęśliwą aż do końca, a winną jest Cathy, która odrzuciła jego miłość i szukając wygody i lepszego życia wyszła za mąż za innego. Jedyna zemsta Heathcliffa to jego ślub z Isabellą, która jednak po śmierci Cathy go opuszcza.
Alessio przekonująca gra tą postać, jednak daleko mu do niezapomnianej kreacji Fiennesa. Mnie szczególnie nie podobała się fryzura włoskiego aktora - niesforna splątana grzywa włosów, najlepiej wyglądał w scenie, w której przypominał Andrieja Bołkońskiego - Alessio ma w niej ściągnięte do tyłu włosy, bokobrody i jest ubrany w czarny plaszcz, a pod spodem białą koszulę.
Dobrze w roli Cathy wypadła śliczna Anita Caprioli, dobrze oddała miotające ją uczucia - miłość do Heathcliffa i tęsknotę za nim, a jednocześnie obawę przed wspólnym życiem w ubóstwie. Reszta obsady wypadła dość blado, zwłaszcza Linton.
Drażnią z pewnością pewne rozwiązania akcji - od kiedy to wrzosowiska są tak pokryte śniegiem, jak wrzos może rosnąć na ośnieżonych skałach?
Szkoda, że okrojono spory materiał z książki i stworzono dość melodramatyczną historię, bardziej o zawiedzionej miłości niż o pełnej sprzeczności naturze ludzkiej, oraz grze miłości i nienawiści.
W postaci granej przez Alessio widać jednak dramat człowieka, który poniżany w dzieciństwie zyskał, a potem utracił swoją jedyną miłość i sens życia. Chyba najbardziej podobała mi się scena, kiedy Heathcliff trzyma Cathy w ramionach i krzyczy, żeby nikt jej nie ważył się dotknąć, bo teraz po śmierci ona już należy tylko do niego.