niedziela, 2 września 2007

Angel

Ponure wiktoriańskie miasteczko Norley jest miejscem, z którego chce się uciec. Ale dokąd, skoro Londyn jest oddalony o wiele mil... O tym, by pojechać do stolicy i zacząć tam ekscytujące życie, marzy Angel, córka sklepikarki. Angel każdą wolną chwilę spędza na pisaniu romansów, w których wszystkie bohaterki są piękne, wytwornie ubrane, szczęśliwe i adorowane przez przystojnych, bogatych mężczyzn. Pewien londyński wydawca orientuje się, że tandetne, cukierkowate romanse Angel trafiają w gust tysięcy ludzi i mogą mu przynieść górę pieniędzy.
Film jest ekranizacją poczytnej książki Elizabeth Taylor. Postać Angel wzorowana jest na autentycznej postaci XIX wiecznej pisarki Marie Corelli. Reżyseria Francois Ozon.
W głównych rolach wystąpili: Romola Garai (Angel), Michael Fassbender (Esme).
Film może budzić mieszane uczucia. U mnie też wzbudził takie uczucia, bo nie jest konsekwentny. Tak jakby scenarzysta czy reżyser nie mogli się zdecydować czy jest to bajka, pastisz, satyra czy dramat. Konwencję bajkową sugeruje sama historia biednego Kopciuszka, który stał się bogaty i spełnił marzenia, o pastiszu świadczy stylizacja na stare melodramaty oraz niektóre sceny np. pocałunek w deszczu czy sposób filmowania jazdy samochodem (na wzór filmów z poruszającym się jedynie tłem). Satyryczne są sceny, w których widać, że Angel pisząc tak kiczowate powieści staje się jednak kimś uwielbianym przez czytelników i zamożnym. O dramacie świadczą ostatnie sceny, kiedy bohaterka uświadamia sobie, że jednak to wyśnione życie okazało się nieszczęśliwe. Trudno polubić główną bohaterkę, od początku irytuje, jest bezczelna, egoistyczna, antypatyczna. Oczywiście są fragmenty, w których można jej żałować, można zrozumieć jej chęć ucieczki od rzeczywistości, jej kreację nierealnego świata, ale trudno ją polubić.
Tytułowa Angel nie chce żyć tak jak dotąd, pragnie zamieszkać kiedyś w pobliskiej wspaniałej rezydencji o nazwie Paradise, chce być bogata, chce zostać sławną pisarką. I o dziwo, te jej nierealne na pozór marzenia się spełniają. Wydawca przyjmuje jej "Lady Iranię", jej kolejne książki świetnie się sprzedają, ma piękne stroje, jej utwory są wystawiane na scenie, jest oklaskiwana. Ma prawie wszystko o czym śniła, prócz miłości. Poznaje więc niezrozumianego przez publiczność malarza - Esme i zakochuje się w nim, bo jest on typem prowokującym i podobnie jak ona niezależnym od sądów innych. Pobierają się i zamieszkują razem w Paradise. Jednak od tej chwili mit zaczyna się kruszyć, wybucha wojna, mąż zaciąga się do armii wbrew życzeniu Angeli, która nawet nie chce słyszeć o jej istnieniu. W dodatku Esme nie okazuje się wspaniałym, wiernym kochankiem z jej powieści ( być może od początku chodziło mu o jej pieniądze), ma romans, a twórczość jej samej przestaje być modna. Mit jej życia się wali.
I niestety paradoksalnie to twórczość jej męża może z czasem znaleźć amatorów, a jedyną osobą w jej życiu która ją naprawdę kochała jest siostra Esme - Nora.
Podobały mi się w tym filmie postaci drugoplanowe: wydawca (grany przez Sama Neila) i jego żona, która od początku ma krytyczny stosunek do powieści Angel (Charlotte Rampling). To moim zdaniem najjaśniejsze punkty tego filmu. Trzeba pochwalić także muzykę Philippe Rombi, która od razu zwróciła na siebie moją uwagę.
Cały film ma żywą bajkową niemal kolorystykę.

Brak komentarzy: