Początek filmu mnie bardzo zaskoczyl, bo nie tego się spodziewałam patrząc na zdjęcia reklamujące film. W pierwszej scenie widzimy bowiem wnętrze synagogi i modlących się w niej Żydów ( sefardyjskich). Wśród nich jest młoda dziewczyna Rozyna (Minni Driver), ktora mieszka z rodziną w dużym domu w Londynie. Jednak kiedy jej ojciec zostaje zamordowany, pozostaje jej wybrać jedną z trzech możliwości: wyjść za mąż bez miłości za jakiegoś wyswatanego jej przez rodzinę starszego Żyda, zostać prostytutką lub zająć się domem. Postanawia zmienić nazwisko, nazwać się (przewrotnie) panną Mary Blackchurch i postarać się o posadę. Wyjeżdża więc daleko od rodziny i rodzinnego domu do zamożnego angielskiego domu Cavendishów w Szkocji. Zatrudnia się jako guwernantka i ma opiekować się kilkunastoletnią dziewczynką. Trudno jest Rozynie zaadaptować się w nowym środowisku, tym bardziej, że udaje katoliczkę, a świat Cavendishów jest tak inny od jej świata. Pan domu, Charles Cavendish (Tom Wilkinson), zajmuje się fotografią, jest to połowa XIX wieku (lata 40-te), więc jest to praca pionierska. Stopniowo zaczyna on młodą dziewczynę fascynować, a i on nie jest obojętny wobec jej egzotycznej urody. W tym miejscu film zaczyna przypominać "Dziewczynę z perłą" bo i analogii jest sporo. Mamy więc mistrza i asystentkę, "camerę obscura", odczynniki (poprzez analogię do farb), obrazy fotograficzne i pozowanie do zdjęć. Warto przypomnieć, że ten sam Tom Wilkinson zagrał w "Dziewczynie z perłą" postać Pietera Van Ruijvena - mecenasa Van der Meera! Wydaje się jakby Cavendish i Rozyna żyli we własnym świecie, żona właściwie nie rusza się z pokoju, ale jej spojrzenia są trochę dwuznaczne (może podejrzewa co się dzieje, ale nie przeszkadza mężowi?). Guwernantka spędza w studiu fotografa coraz więcej czasu. Cavendish ma problem z utrwalaniem zdjęć, a Rozyna znajduje sposób na to by obraz z czasem nie zanikał. Ich relacje stają się intymne, można powiedzieć, że to namiętna Rozyna go uwodzi, a on się temu poddaje.... Zaczyna ją fotografować, a ona sama uświadamia sobie, że fotografia pozwala utrwalać na zawsze obrazy i ludzi, i zaczyna patrzeć na świat od strony obiektywu. Zakończenie jest nieco zaskakujące, wiec nie będę dalej opowiadać.
Film jest ciekawy, są piękne obrazy i można się zachwycać, jednak miałam chwilami mieszane uczucia. Zwlaszcza jeśli chodzi o postać Rozyny. Udawała kogoś kim nie była, na ile więc była szczera w uczuciach? I czy nie chodziło jej głównie o osiagnięcie samodzielności? I tak naprawdę mało się zajmowała swoją podopieczną, całą swoją uwagę skupiając na intrygującym ją Cavendishu, ktorego właściwie wykorzystuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz