sobota, 20 marca 2010

Cairo Time

Dawno nie oglądałam tak subtelnie poprowadzonego romansu. W dodatku towarzyszą mu piękne zdjęcia, romantyczne dźwięki fortepianu oraz egzotyka egipskiego miasta z jego lokalnym kolorytem.

Niemłoda już kobieta, spełniona zawodowo, matka dorosłych dzieci przybywa do Kairu, do męża, który jest pracownikiem ONZ. Dawno się nie widzieli, więc tęskni bardzo za nim. Jednak mąż, który został niespodziewanie wysłany do pracy w strefie Gazy, prosi swego przyjaciela, Syryjczyka - emerytowanego pracownika ONZ o opiekę nad nią w czasie jego nieobecności.

Tak się też staje. Tareq odbiera Juliette z lotniska i zawozi ją do hotelu. Początkowo kobieta próbuje zwiedzać miasto, chodzić na targ, jednak okazuje się, że jasnowłosej turystce trudno samej chodzić po Kairze, gdyż wzbudza zainteresowanie mężczyzn. Z konieczności dużo czasu spędza więc w hotelu. Czuje się samotna, brakuje jej męża, z którym kontaktuje się jedynie telefonicznie. Obiecuje mu, że dopiero wraz z nim obejrzy piramidy. Jednak nie chce siedzieć w domu, usiłuje nawet dostać się do męża, co jej się jednak nie udaje.

Jednocześnie powoli zaczyna chłonąć miejscową kulturę, fascynuje ją odmienność kulturowa Egiptu - z jego piramidami, Nilem, meczetami, głosem muezina wzywającego na modlitwy, paleniem nargilli i arabską muzyką. Poznaje ludzi, zarówno Europejki, które mieszkają lub pracują w Egipcie, jak i tubylców.

Także Tareqa, który od początku wzbudza jej zainteresowanie. Tych dwoje spędza ze sobą coraz więcej czasu, a w końcu rodzi się między nimi delikatna, uczuciowa więź. Cairo Time - czas spędzony w tym egipskim mieście okaże się dla niej czymś szczególnym...

Czy jednak uczucie będzie na tyle mocne, by zapomnieć o zobowiązaniach?

Bardzo, bardzo podobał mi się początkowy fortepianowy motyw muzyczny. Autorem tej muzyki jest Niall Byrne.

Ten film uwiódł mnie od pierwszego ujęcia. Polecam. Cenię go bardzo za tę subtelność, tak rzadką we współczesnych filmach.

P.S. Przy okazji dopiero sobie uświadomiłam, że Alexandra Siddiga, aktora grającego postać Tareqa, znam z filmu z Ralphem Fiennesem "A Dangerous Man: Lawrence After Arabia" (Niebezpieczny człowiek: Lawrence po Arabii).

5 komentarzy:

kazika pisze...

obejrzę w ciemno, i jak zwykle potem się zgodzę z Twoja opinią:)

Gosia pisze...

Ciekawa jestem, czy tak będzie ;)

kazika pisze...

to obejrzałam i film bardzo mi się spodobał:) dziękuję ... byłam świeżo po przeczytaniu " Północ Południe" i gdzieś w tym męskim świecie dojrzałam podobne podejście do kobiet jak w czasach wiktoriańskich... pełne szacunku, i wszystko za nie się robi, one mają tylko ładnie wyglądać... wyłączając oczywiście podejście młodych arabów do turystek... tak jak ich religia i podejście jest bardzo skostniałe... pewnie dlatego, że w tych kwestiach czas u nich stanął w miejscu...

Gosia pisze...

Cieszę się, że film ci się spodobał :)

Pemberley pisze...

Film bardzo mi sie podobał, rzeczywiście bardzo subtelnie pokazany. Dziękuję za inspirację i
czekam na kolejne dobre sugestie, domyślam się, że nastąpią po trudnym okresie wyborów.
Pozdrowienia