piątek, 12 marca 2010

Najlepsze filmy kostiumowe 2009

Na szczęście producenci filmowi rozpieszczają wciąż wielbicieli filmów kostiumowych. Oczywiście, my życzylibyśmy sobie, żeby było ich jak najwięcej ;)
Przypomnę te tytuły, o których już pisałam lub pisać pewnie będę. Będzie to mój osobisty ranking.

1. "Return to Cranford"
Druga odsłona "Cranfordu", jak już pisałam, jest równie dobra, co pierwsza, choć z pewnością żal, że to tylko dwa odcinki, choć 1,5 godzinne. Świetne aktorstwo, humor i moc wzruszeń, klimat małego prowincjonalnego angielskiego miasteczka, dbałość o szczegóły, kostiumy i scenografia. Same plusy. Zasłużone pierwsze miejsce w moim osobistym rankingu.

2. "Emma"
Najnowsza wersja ekranizacji powieści Jane Austen. O dziwo, jeszcze o tym filmie nie pisałam na blogu. Chociaż nie do końca przekonują mnie odtwórcy głównych ról, zwłaszcza Ramola Garai, która tu mnie niestety trochę drażni, jednak za kostiumy, scenerię i inne walory estetyczne przyznaję temu filmowi miejsce drugie.

3. "The Young Victoria"
Lubię bardzo czasy królowej Wiktorii, więc z ogromnym zainteresowaniem ten film obejrzałam. Przyjemny seans. Ładne kostiumy, scenografia. Może wszystko to zbyt gładkie, ale film się bardzo miło ogląda. Dlatego tak wysoko znajduje się w moim rankingu, choć prawdopodobnie pod względem artystycznym przewyższają go te produkcje, które znajdują się na 4 i 5 miejscu. Żałuję, że fabuła nie została poprowadzona dalej, ale w końcu sam tytuł wskazuje na to, że to film o wczesnych latach królowej.

4. "Bright Star"
Film poświęcony postaci poety angielskiego Johna Keatsa. Bardzo nastrojowy, poetycki, wiele pięknych zdjęć. Świetna rola Abbie Cornish. Aż nie chce się wierzyć, ze tak było naprawdę. Ciekawe postaci drugoplanowe. Warto dodać, że styl Jane Campion jest dość specyficzny, pamiętam dobrze "Fortepian", w którym większą rolę grają filmowe obrazy i nastrój niż akcja. Dla mnie "Bright Star" to jednak bardziej opowieść o niezależnej kobiecie niż o sławnym romantycznym poecie.

5. "Coco before Chanel"
Ten film nie jest lekki, łatwy i przyjemny, pokazuje życie z jego problemami, niełatwą drogę do kariery. Może dzięki aktorstwu Audrey Tautou i zwłaszcza Benoît Poelvoorda, oceniam go dość wysoko. Na pewno niełatwo zrobić dobrą biografię tak znanej postaci jak Coco Chanel, z pewnością to i owo zostało przemilczane. Trzeba też pamiętać, że to znowu film o wczesnych latach ikony mody, a nie o całym jej życiu i karierze w wielkim świecie.

6. "Amelia Earhart"
Film biograficzny o Amelii Eackart pokazuje jedynie wycinek z jej życia, oczekiwałam po nim czegoś więcej, ale ładne zdjęcia, stare samoloty, Richard Gere i Hilary Swank podnoszą wartość tej produkcji. Mimo że to bardziej historia pewnego trójkąta miłosnego z lotnictwem w tle czy impresja filmowa na temat, to dzięki tej produkcji postać tej słynnej kobiety-pilota stała się bardziej nam bliska.


7. "Dorian Gray"
Ekranizacja powieści Oscara Wilde`a. Najwyżej muszę ocenić tu grę Colina Firtha, którego z tej produkcji pamiętam najlepiej. W pamięci mam także opiumowe wizje Doriana. Nieco słabiej wypadła postać córki lorda Wootona. Za scenografię, kostiumy i zdjęcia muszę dodać punkty tej produkcji. Gdzieś czytałam ocenę filmu, że to niewykorzystany potencjał i ja się z tym właściwie zgadzam.

8. "Wuthering Heighs"
Na tle wersji z 1992 z Ralphem Fiennesem każda z ekranizacji powieści Bronte wypada dość blado. Niełatwo przebić tę kultową już wersję. Z pewnością była to okazja do pokazania czegoś nowego, w tym młodych aktorów (Tom Hardy, Charlotte Riley i Rebecca Night), którzy spróbowali się zmierzyć z żywą legendą. Czy im się udało? Każdy z widzów musi to ocenić sam. Ja przyznaję, że byłam rozczarowana. Jakoś bardziej wciągnęły mnie (mimo wszystko) włoskie "Cime Tempestose" z Alessio Boni.

9. "Julie and Julia"
Czemu tak nisko? Choć bardzo lubię Meryl Streep, tu jej maniera zmieniania głosu tak mnie drażniła, że chwilami wolałam część współczesną, a nie tą poświęconą Julie Child. Także konstrukcję całego filmu, opartą na przeplatanych scenkach, uważam za nietrafioną.


Filmy, które przede mną:

"Enid" (już niedługo!)
"Turn of the Screw"
"Casualty 1909"
"Margot"

Pewnie jeszcze o jakimś filmie, wyprodukowanym w 2009 roku, nie wiem albo po prostu o nim w tej chwili nie pamiętam. Jeśli to pierwsze, to mam nadzieję, że w ten lub inny sposób na niego trafię.

Dodam jeszcze, że w tym rankingu byłoby miejsce na podium dla "Little Dorrit", którą to produkcję oceniam bardzo wysoko - świetny scenariusz (Andrew Davies), kostiumy, gra aktorska, suspens, scenografia i plenery. ale to serial powstały w 2008 roku. Podobnie jak oparty na prozie Sarah Waters film "Affinity".

7 komentarzy:

kazika pisze...

pierwsze miejsce dla panien z małego miasteczka jak najbardziej zasłużone:) podzielam tą opinię:) co do Coco to i oglądałam i czytałam książkę na podstawie której nakręcili film, i osobiście jestem rozczarowana.. żyła jednak w bardzo specyficznych czasach i udawanie, że wojny nie było, mogłoby przejść niezauważone gdyby dzięki niej nie ukształtował się jej styl... ogólnie ta wersja jej życia przypadła mi najmniej do gustu...
zauważyłam, że szukasz natchnienia w sprawie książek:) czytałaś "Marianna i róże" ? patrząc na Twój dobór lektur myślę, że spodoba Ci się książka:) polecam

Gosia pisze...

Nie, nie znam tej książki. Bardzo chętnie się z nią zapoznam. Mam nadzieję, że będzie dostępna w którejś z bibliotek, już widzę, że w mojej osiedlowej jest wypożyczona :) ale poszukam gdzieś dalej. Wielkie dzięki za polecenie tej lektury! Pozdrawiam :)

kasia.eire Notatki Coolturalne pisze...

Na równi z Cranford postawiłabym Lark Rise to Candleford (trzeci sezon nadaje teraz BBC2 w niedziele o 20tej). Od znajomej dostałam DVD North & South oraz Polmark, obu jestem szalenie ciekawa

Gosia pisze...

Witam :) Ja zraziłam się do "Lark Rise to Candleford" po pierwszym sezonie. Kiedy dowiedziałam się, że będzie ten serial, wydawało mi się, że będzie to coś w stylu "Cranford", więc z zainteresowaniem go obejrzałam i jakoś tak się stało, że się rozczarowałam - nie czułam tego humoru, nastroju i wzruszeń, jak w przypadku "Cranford". Następnych sezonów "Lark Rise..." już w związku z tym nie obejrzałam.
"North and South" (2004) baaaaaardzo polecam :))) Natomiast nie wiem, co to jest "Polmark"?

Beata Woźniak pisze...

Boshe, jestem w panice , jestem zacofana, NIC NIE WIDZIAŁAM!

kazika pisze...

Gosiu a nie ma za co:) polecam tym bardziej, że interesujesz się tak samo przeszłością:) mam nadzieję, że będziesz nią tak samo zachwycona jak ja:) jedyne co w książce " Marianna i róże" mnie razi to okładka i komentarz pani Kalicińskiej wprowadzający czytelnika w błąd... bynajmniej mnie wprowadził ale za to zachwyt po przeczytaniu był większy:)

ja też nie znam Polmark, cóż to??

montgomery jak to możliwe, że nie widziałaś???:) ja dzięki trafieniu na blogasek Gosi nadrobiłam wszystko w miesiąc:) po intensywnym oglądaniu co wieczór repertuaru wiktoriańskiego obawiałam się, że zacznę się spinać gorsetem i nosić długie kiecki ale brzydsza połówka mnie powstrzymała od tego pomysłu:)

Pemberley pisze...

Bardzo sie ciesze, ze Bright Star (ktore sie teraz bedzie nazywac "Jasniejsza od gwiazd") znalazla sie w pierwszej dziesiatce! Czekam na Twoje wrazenia z Margot i Enid, chociaz musze przyznac, ze byly dla mnie nieco czarno-biale w przedstawianiu postaci. Z tej serii to tylko "Gracie" wykazalo sie troszke humorem brytyjskim ;)
A Kasia to chyba miala na mysli Poldark, nie wiem, czy serial z lat '70 czy film "Rodzina Poldarkow"