
Twórcy filmu napisali scenariusz, opierając się na książce "Becoming Jane Austen" Jona Spence`a, który był także jego konsultantem historycznym. Jednak z samą Jane Austen obraz ten nie ma zbyt wiele wspólnego, rozczarowani będą fani twórczości tej autorki, podobnie jak było to po wersji "Dumy i Uprzedzenia" z 2005 roku. Bo "Becoming Jane" ten film nieco przypomina. Prawdopodobnie realizatorzy zapatrzyli się trochę w pozorny sukces tamtej produkcji, bo wykorzystali niektóre motywy i ujęcia. Na początku filmu mamy więc obraz świnek, który tak raził widzów "Dumy i Uprzedzenia" 2005, mamy też scenę, w której Jane całuje ręce Toma. To może irytować. Niestety ujęć i rozwiązań dyskusyjnych jest tu więcej np. scena pomiędzy państwem Austen na początku filmu (nie jestem pruderyjna, ale w takim filmie? - jakoś mnie to zaskoczyło, bo Brytyjczycy przyzwyczaili nas do powściągliwości), boks (pojawia się dwukrotnie), gra Jane w krykieta (czemu mi się to kojarzy z bejsbolem ?), wreszcie zmiana faktów z jej życia (gdzieżby prawdziwa Jane Austen zdecydowała się na ucieczkę i skompromitowanie rodziny, w tym swoich sióstr?).
Twórcy chcieli też dać do zrozumienia, że powieść "Pride and Prejudice" jest odbiciem znajomości z Lefroyem, widzimy więc jak Jane zaczyna pisać "First Impressions" (taki był pierwotny tytuł tej powieści), i po poznaniu Toma mówi o nim o w liście do Cassandry, że to “The most disagreeable, insolent, arrogant, imprudent, insufferable, impertinent of men!” (to słowa, które później określają powieściowego Darcy`ego). Widać jak bardzo różni się wizerunek Lefroya z listów Jane od tego z obrazu filmowego.
Mnie z bohaterów filmu zaciekawił pan Wisley - nie powalający urodą i lekceważony przez bohaterkę drugi jej wielbiciel. To człowiek skromny i wierny, który mógłby być przyjacielem i mężem. Ale filmowa Jane postanowiła całe życie rozpaczać po Tomie, tak jak to było w przypadku Casandry...
Jeśli będziemy oglądali "Becoming Jane" jakby to nie była biografia Jane, może się to spodobać. Jest kilka uroczych scen między Jane i Tomem Lefroyem, jest piękne i smutne zakończenie, jest bardzo dobra muzyka, nieźle dobrani aktorzy (choć może jest tu zbyt słodko. bo prawdziwa Jane piękna i słodka nie była). To niewątpliwe zalety tego filmu, jednak obawiam się, że zalet jest zbyt mało w stosunku do wad.
Główne role zagrali: Amerykanka Anne Hathaway (Jane Austen), Szkot - James McAvoy (Tom Lefroy), Anna Maxwell Martin (Cassandra Austen), Julie Waters i James Cromwell (państwo Austen). Ian Richardson (sędzia Langlois). Scenariusz: Kevin Hood, reżyseria: Julian Jarrold.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz