Czytam właśnie "Tak chciałam doczekać: opowieść o Marii Rodziewiczównie" Jana Głuszeni. Jakże inaczej wówczas wyglądało wychowanie młodzieży! Pięknie autor opowiada o Jazłowcu, działalności wychowawczej Przełożonej Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek - bł. Marceliny Darowskiej i prowadzonej przez nią pensji dla dziewcząt. Jak mówiono "Matka założyła w Galicji twierdzę na obronę wiary i Polski". Były to inne czasy, gdy wychowanie w duchu patriotycznym było wyzwaniem i powinnością. Teraz to co polskie jest gorsze, zaściankowe, śmieszne. Czy straciło aktualność powiedzenie: "Przeklęty każdy, kto ziemię rodzoną rzuca, gdy mu ciężko."
Mamy wolną Ojczyznę, ale czy patriotyzm naprawdę stał się tak niemodny?
Byłam kiedyś przejazdem w Szymanowie i zajrzałam do pałacu Lubomirskich, gdzie mieści się Liceum Ogólnokształcące prowadzone przez Niepokalanki. Gdy ujrzałam te szkolne wnętrza, drewniane ławki, dziewczęta w niebieskich mundurkach i wśród nich zakonne siostry wydawało mi się, że cofnęłam się w czasie, że jestem w innej rzeczywistości. Było to dziwne uczucie, którego nie zapomnę. Czy te dziewczęta, które tam się uczą, nadal są wychowywane w takim samym duchu, jaki panował na pensji w Jazłowcu, tego nie wiem. Czas jednak nie stoi w miejscu, choć często chciałoby się go cofnąć....
Pięknie też Głuszenia pisząc o życiu Marii Rodziewiczówny opisuje Polesie, tak że przypomina się ta przedwojenna piosenka:
Polesia czar to dzikie knieje, moczary,
Polesia czar smętny to wichrów jęk.
Gdy w mroczną noc z bagien wstają opary,
serce me drży, dziwny ogarnia lęk i słyszę,
jak w głębi wód jakaś skarga się miota,
serca prostota wierzy w Polesia cud.
Wzruszający jest w książce Jana Głuszeni opis ostatnich lat życia pisarki, jej przeżyć w czasie okupacji hitlerowskiej, a potem podczas powstania warszawskiego (pamiętam, że kiedyś widziałam w telewizji krótki filmik pokazujący ukrywającą się w czasie powstania w jakiejś piwnicy Rodziewiczówną jako wychudzoną staruszkę), opieki jaką roztaczali nad nią zwykli ludzie - jej wdzięczni czytelnicy - i żołnierze Armii Krajowej. Gdy żołnierze Kedywu przenosili ją na noszach po upadku powstania do szpitala Wolskiego mówili: "Wolna droga. Niesiemy Dewajtisa". Wreszcie ostatnie dni w Leonowie koło Żelaznej, gdzie schorowana i wyczerpana głodem i tułaczką pisarka zmarła.
Maria Rodziewiczówna była niebanalną osobą, przywiązana do ziemi, do prostych wartości, gospodarzyła sama w majątku, nie stroniła też od pracy patriotycznej. Była osobą religijną, a jednocześnie zafascynowana buddyzmem, stosowała buddyjską dietę ....
W majątku w Hruszowej w ziemi kobryńskiej napisała 36 powieści, które są czytane do dziś. Wszystkie właściwie są oparte na chrześcijańskich wartościach. Trochę w nich baśni, trochę opowieści o zapomnianych czasach. Mnie utkwił w pamięci wspaniały bohater mityczny jej powieści "Dewajtis" - Marek Czertwan, silny, mrukliwy, zamknięty w sobie, samotny, twardy, wydaje się skałą, która przetrwa najgorsze burze. Ulega tylko miłości ...
Darzę też sentymentem główne postaci romansu patriotycznego "Między ustami a brzegiem pucharu" - opowieści o dojrzewaniu do polskości pod wpływem miłości (nakręcony film spłycił nieco przesłanie powieści). Czyż nie pięknie są opisywani w tej powieści: nieprzejednana Tekla Ostrowska - babka hrabiego Wentzla, piękna Jadwiga Chrząstkowska i jej brat Jan czy sam majątek Mariampol?
Ten "staroświecki bezwstyd wzruszenia*" patriotyczną prozą Rodziewiczówny ma taki niewinny, słodki smak.
"Z zapisków pozostawionych przez częstego bywalca domu Rodziewiczówny, Henryka Skirmuntta, dziedzica z pobliskiego Mołodowa, można wnioskować, że Maria Rodziewiczówna lubiła życie spokojne, ale nie próżniacze, w łączności z Bogiem i przyrodą. Swój styl życia narzucała też gościom. Ułożyła dla nich nawet specjalny dekalog, który wisiał w sieni na widocznym miejscu. Brzmiał on następująco:
I. Czcij i zachowaj ciszę, pogodę i spokój domu tego, aby stały się w tobie.
II. Będziesz stale zajęty pracą według sił swych, zdolności i zamiłowania.
III. Nie będziesz śmiecił, czynił bezładu ani zamieszania domowego porządku.
IV. Pamiętaj, abyś nie kaził myśli ni ust mową o złym, marności i głupstwie.
V. Nie będziesz opowiadał, szczególnie przy posiłkach o chorobach, kryminałach, kalectwie i smutkach.
VI. Nie będziesz się gniewał, ani podnosił głosu z wyjątkiem śpiewu i śmiechu.
VII. Nie będziesz zatruwał powietrza domu złym i kwaśnym humorem.
VIII. Nie wnoś do domu tego szatańskiej czci pieniądza i przekleństw spraw jego.
IX. Zachowaj przyjacielstwo do Bożych stworzeń za domowników przyjętych, jako psy, ptaki, jeże i wiewiórki.
X. Nie okazuj trwogi, a znoś ze spokojem wszelki dopust Boży, jako głód, biedę, chorobę i najście niepożądanych gości.
Błogosławieństwo Boga i Królowej Korony Polskiej niech strzeże fundamentów, węgłów i ścian domu tego, serca i zdrowia mieszkańców - Amen.**"
Kto dziś powiesi takie przykazania w swoim domu?
* sformułowanie użyte przez krytyka literackiego - Tadeusza Nyczka
**Źródło cytatu: http://rodrodziewiczow.webpark.pl/rodziewicze.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz