piątek, 17 sierpnia 2007

Stealing Heaven (Abelard i Heloiza)

Słynny na całą Francję filozof i nauczyciel Abelard, stosujący niekonwencjonalne metody nauczania, poznaje wykształconą i piękną bratanicę kanonika Heloizę. Wuj zamierza znaleźć dla niej odpowiedniego - bogatego i wpływowego męża. Abelard stroni od kobiet, bo postanowił żyć w czystości i poświęcić się całkowicie nauce. Uważa że w ten sposób najlepiej będzie służył Bogu. Jednak kiedy poznaje Heloizę, wszystko się zmienia. Dziewczyna wystawia na próbę jego postanowienia. Abelard nie potrafi oprzeć się namiętności i pożądaniu. Nie dba już także o to, że wiążąc się z Heloizą, postępuje niewłaściwie, że jest nielojalny wobec jej wuja, u którego znajduje się w gościnie. Wuj nakrywa kochanków i rozdziela ich. Heloiza zachodzi w ciążę. Kanonik nie może pogodzić się z hańbą, która spadła na jego dom, więc postanawia zemścić się na kochankach i wymierzyć Abelardowi sprawiedliwość...
Na podstawie opowiadania Marion Meade. W rolach głównych: Derek de Lint, Kim Thomson.
"Stealing Heaven" (co można przetłumaczyć jako "Wykradając niebo") opowiada tragiczną historię jednej z największych par miłosnych w historii literatury - Heloizy i Abelarda. To film o zakazanej miłości, która jest silniejsza od zobowiązań, wiary, potrafi przetrwać najcięższe próby, choć pozostawia kochanków okaleczonych - psychicznie i fizycznie.
W tym ujęciu to Heloiza jest niezależnym duchem, buntownikiem, dla miłości zdolna jest zrobić wszystko. W Abelardzie, od momentu gdy poznaje Heloizę, toczy się wewnętrzna walka między duchowym i cielesnym, tym co anielskie i pokusami szatana. Uważa, że to co go spotkało jest karą za grzech, za sprzeniewierzenie się Bogu i własnemu powołaniu jako nauczyciela. Potrafi zrezygnować z rodziny i miłości, choć nadal kocha Heloizę. Ona dla Abelarda wstępuje do klasztoru, choć takie życie jej nie odpowiada, nie ma powołania, nie lubi klasztoru. Uprzedza go, że dla niej to on jest Bogiem, w krucyfiksie w klasztornej kaplicy umieszcza niczym relikwię piórko kojarzące się jej z chwilami szczęścia z Abelardem. Przez całe lata pracuje dla klasztoru, ale w godzinie śmierci przytula do piersi ten symbol ich miłości i rzuca o ścianę krucyfiksem jakby przeklinała Boga.
Bardzo podobały mi się w tym filmie śpiewy gregoriańskie, znacznie mniej muzyka, która jest chyba zbyt nowoczesna (syntezatory) i trochę mi się kłóciła z epoką i akcją. W scenach miłosnych postawiono na eksponowanie fizyczności - może po to, by ich miłość wydawała się należeć bardziej do sfery profanum, choć Abelard gdy widzi nagą Heloizę mówi: "Jesteś niewinna jak kościół". Film dobrze mi się oglądało, choć wzbudził u mnie mocno mieszane uczucia. Kilka scen jest bulwersujących m.in. seks w kaplicy klasztornej. Moralnie dwuznaczna jest postać Heloizy, która jednocześnie modli się i przeklina Boga. Gdy wstępuje do klasztoru całuje podstawę krucyfiksu (w którym ukryła piórko) mówiąc do biskupa, że nie jest godna całować Pana, pracuje przez całe życie dla klasztoru i kościoła, a potem rozbija krucyfiks o ścianę.
Świetnie dobrane są główne role: Abelard jest mocno zbudowany, a wydaje się wewnętrznie delikatny, Heloiza wygląda delikatnie - ma burzę rudych włosów, subtelne rysy twarzy i wiotkie kobiece kształty - a wydaje się silną i niezależną osobowością.

Heloiza (1101-1162) i Pierre Abelard (1079-1142) są pochowani obok siebie na cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu.

Brak komentarzy: